Dziś
opowiem o kolejnym zamku ze Szlaku Orlich Gniazd. Tak, tak obiecuję, że zrobię
małą przerwę, na inny rejon Polski. Cały czas pamiętam o zaległej Łęczycy,
którą obiecałam już przed moimi wakacyjnymi wojażami. Ale i kilka innych,
ciekawych zamków już stoi w kolejce ( i to nie tylko polskich). Wróćmy jednak
do tego, o którym mam pisać dziś, czyli do Olsztyna koło Częstochowy. Podczas moje tegorocznej wycieczki na Jurę,
Olsztyn był ostatnim zamkiem jaki udało mi sie odwiedzić. Przyznam szczerze, że
wielokrotnie widywałam go na zdjęciach, czytałam o nim jakieś artykuły, ale
nigdy nie wydawał mi się jakoś
specjalnie ciekawy. Przez dwukolorową wieżę kojarzył mi się z Chojnicami (ten opisałam TU i baaaardzo go lubię). Muszę przyznać, że po tym jak zobaczyłam zamek w
Olsztynie na żywo, całkowicie zmieniłam o nim zdanie. To naprawdę baaardzo
ciekawe, piękne miejsce. Idealne na rodzinny spacer. Można tu spędzić kilka
godzin i wczuć się w panujący klimat. Ja
niestety aż tyle czasu nie miałam. Musiałam obejrzeć zamek i szykować się w
drogę powrotną do domu. A że byłam sama
ze śpiącą dwulatką, zadanie to wcale nie było takie łatwe. Koniec końców udało się i mogę Was zaprosić do Olsztyna.
Zamek w
Olsztynie powszechnie nazywany jest zamkiem królewskim. Świadczyłoby to o tym,
że jego fundatorem jest król. W Olsztynie
jednak, podobnie jak w Ostrężniku
(opisywałam go TU) , przewija się nazwisko biskupa krakowskiego Jana Muskaty.
To właśnie z nim związane są pierwsze, pisemne wzmianki o tym zamku. I to
prawdopodobnie on był fundatorem pierwszej, murowanej warowni jaka została wybudowana
na terenie wczesnośredniowiecznego grodu. Zapiski te pochodzą z 1306 roku,
opisują wydarzenia z 1294 roku i mówią o zamku w Przymiłowicach . Jednak faktycznie
dopiero Kazimierzowi Wielkiemu zamek w Olsztynie zawdzięcza znaczną rozbudowę. To dzięki niemu w latach 1349-1359, ze zwykłej
strażnicy powstaje jeden z największych i najbardziej efektownych obiektów obronnych na pograniczu Śląsko-Małopolskim. Najstarszą częścią obiektu jest oczywiście zamek górny. Jego głównym budynkiem był 20 metrowy stołp. Bardzo charakterystyczny, bo u podstawy okrągły, wyżej juz ośmiokątny. Wejście do wieży znajdowało się na wysokości 8 metrów. Zamek górny zamykał od północy dom mieszkalny typu wieżowego, połączony z usytuowaną u podnóża wapiennej góry obszerną pieczarą, która mogła stanowić magazyn na żywność lub skład amunicji. Mieściły się tam również kaplica i skarbiec. Pierwszym znanym na dzierżawcą obiektu był Zbyszko burgrabia olsztyński. Na stronie zamku odnajdujemy informację, że zamek w 1370 roku przechodzi w ręce Władysława Jagiełły. Informacja te jednak nie może być prawdziwa. Po pierwsze dlatego, ze 1370 rok to dopiero rok śmierci Kazimierza Wielkiego (więc zanim Jagiełło zasiadł koronowany na Króla Polski upłynęło jeszcze 16 lat). Po drugie wiemy, że Jagiełło właśnie w 1391 roku, odbijał zbrojnie Olsztyn z rąk Władysława Opolczyka. Ten natomiast otrzymał zamek w lenno (wraz z ziemię wieluńską), od Ludwika Węgierskiego, za poparcie jego planów dynastycznych w stosunku do Polski. Lennik okazał się jednak nie do końca uczciwym człowiekiem , nie stronił od grabieży, a co gorsza sprzymierzył się z Krzyżakami i knował przeciwko Polsce. Akcja zbrojna odbijania ziem Opolczyka trwała ponad
tydzień. Sam Olsztyn był oblężony przez trzy dni. Po powrocie do Korony, lokalne dobra uzyskały status starostwa nadawanego najbardziej zasłużonym dla Królestwa rodzinom możnowładczym. W połowie XV wieku, starosta Mikołaj z Przyrowa rozpoczął modernizację zamku. Później kolejno Mikołaj Szydłowiecki, Piotr Opaliński i Jan Joachim Ociescy kontynuowali jego dzieło. Powstał zamek dolny. Podniesiono zarówno mieszkalne jak i warowne walory budowli. W 1587 roku odparty został atak arcyksięcia Maksymiliana Habsburga.
XVII
wiek jednak nie był już przychylny dla
zamku. Warownia częściowo przez
zaniedbania inwestycyjne, częściowo zaś w wyniku pękania skał zaczęła się chylić
ku upadkowi. Stan zamku był co raz gorszy
jednak pełnił on swoje funkcje aż do Potopu Szwedzkiego. W 1655 roku zamek
został zdobyty, ograbiony i zrujnowany. W 1722 rozpoczęto rozbiórkę zamku. Pozyskane
cegły posłużyły do budowy kościoła parafialnego. Później miejscowi chłopi
korzystali z jego cegieł do własnych celów.
Te
części zamku które zachowały sie do dziś, często niewprawnemu oku ciężko "poskładać"
w całość. Zdecydowanie wyróżnia sie
okrągły stołp. Pełnił on kiedyś miedzy innymi funkcję lochu głodowego. Ponoć wojewoda
poznański Maćko Borkowic, zmarł w nim
skazany na śmierć głodową za zorganizowanie spisku przeciw królowi. Widać także
kwadratowa wieżę Starościańską. Znajdziemy fragmenty murów i budynków
gospodarczych, piwnice a także fundamenty kuźnicy i ślady dymarek. Wszystko to
tworzy na zamkowym wzgórzu naprawdę fajne wrażenie. Miejsce to nie tylko warto
odwiedzić, ale zdecydowanie jest obowiązkowym punktem przy wycieczce na Jurę.
Na
koniec kilka zamkowych legend (źródło - strona zamku)
Zamek w
Olsztynie posiada ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w
podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki.
Z
zamkiem związana jest legenda o zjawie błąkającej się po zamku w ciemne noce.
Jest to duch Maćka Borkowica - wojewody poznańskiego, przeciwnika polityki
króla Kazimierza Wielkiego. Powołał on konfederacje wymierzoną w króla. Wygnany
z kraju po 4 latach powrócił i nadal przeciw niemu spiskował. W końcu został
schwytany w Kaliszu i skazany na śmierć głodową w lochach pod główną wieżą
zamku olsztyńskiego. Więzień otrzymywał dziennie tylko dzban wody i wiązkę
siana. Podobno wytrzymał tak 40 dni a jego jęki i przekleństwa słychać było w
całym zamku. Niektórzy twierdzą też że przywiedziony głodem do szaleństwa
zaczął kąsać i pożerać własne ciało. Nie potwierdzona plotka mówiła, że tak
sroga kara podyktowana była osobistą zemstą króla za tajemne schadzki Borkowica
z królową.
Inna
legenda nawiązuje do faktu historycznego i mówi o płaczu dziecka który można
usłyszeć w wietrzne wieczory koło zamku. Podczas oblężenia zamku w 1587 r.
przez Maksymiliana Habsburga pochwycony został syn burgrabi Olsztyńskiego -
Kacpra Karlińskiego. Gdy Polacy zawzięcie bronili się, Maksymilian kazał
postawić na pierwszej linii porwane dziecko. Burgrabia Karliński obiecał
królowi polskiemu bronić zamku do upadłego toteż gdy Austriacy byli już blisko,
pierwszy podpalił lont armatni. Zamek został obroniony a wśród ciał wrogów
znaleziono ciało jego dziecka. Po tej tragedii burgrabia zaszył się w pokutnej
celi. Szukając ukojenia w modlitwie, zmarł na Jasnej Górze.
Kolejna
opowieść tyczy się czasów późniejszych, gdy zamek był już w ruinie. W jego
pobliżu pasł krowy pewien ubogi chłopiec. Pewnego razu podbiegła do niego
grupka złych kolegów i wrzuciła mu czapkę do lochu zamkowego. Zszedł on do
podziemi i zobaczył czarnego psa, który według legend pilnował ukrytych
skarbów. Ten przemówił do niego ludzkim głosem i napełnił jego czapkę
kosztownościami. Gdy chłopak wyszedł na powierzchnie, jego koledzy zobaczyli
skarby i również zapragnęli zostać obdarowani. Jeden z nich kazał zrzucić swoją
czapkę do lochu i sam zszedł po nią. Nigdy jednak już nie powrócił, od tej pory
jego duch jest czasem widziany w pobliżu lochu.
Strona www zamku kliknij: TU
Zamek w Olsztynie na mapie kliknij: TU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz