sobota, 15 września 2018

Olsztyn koło Częstochowy. Urokliwe miejsce z pięknymi ruinami.


Dziś opowiem o kolejnym zamku ze Szlaku Orlich Gniazd. Tak, tak obiecuję, że zrobię małą przerwę, na inny rejon Polski. Cały czas pamiętam o zaległej Łęczycy, którą obiecałam już przed moimi wakacyjnymi wojażami. Ale i kilka innych, ciekawych zamków już stoi w kolejce ( i to nie tylko polskich). Wróćmy jednak do tego, o którym mam pisać dziś, czyli do Olsztyna koło Częstochowy.  Podczas moje tegorocznej wycieczki na Jurę, Olsztyn był ostatnim zamkiem jaki udało mi sie odwiedzić. Przyznam szczerze, że wielokrotnie widywałam go na zdjęciach, czytałam o nim jakieś artykuły, ale nigdy nie wydawał  mi się jakoś specjalnie ciekawy. Przez dwukolorową wieżę kojarzył mi się z Chojnicami (ten opisałam TU i baaaardzo go lubię). Muszę przyznać, że po tym jak zobaczyłam zamek w Olsztynie na żywo, całkowicie zmieniłam o nim zdanie. To naprawdę baaardzo
ciekawe, piękne miejsce. Idealne na rodzinny spacer. Można tu spędzić kilka godzin i wczuć się w panujący klimat.  Ja niestety aż tyle czasu nie miałam. Musiałam obejrzeć zamek i szykować się w drogę powrotną do domu.  A że byłam sama ze śpiącą dwulatką, zadanie to wcale nie było takie łatwe. Koniec końców udało się i mogę Was zaprosić do Olsztyna.
Zamek w Olsztynie powszechnie nazywany jest zamkiem królewskim. Świadczyłoby to o tym, że jego fundatorem jest król. W Olsztynie
jednak, podobnie jak w Ostrężniku (opisywałam go TU) , przewija się nazwisko biskupa krakowskiego Jana Muskaty. To właśnie z nim związane są pierwsze, pisemne wzmianki o tym zamku. I to prawdopodobnie on był fundatorem pierwszej, murowanej warowni jaka została wybudowana na terenie wczesnośredniowiecznego grodu. Zapiski te pochodzą z 1306 roku, opisują wydarzenia z 1294 roku i mówią o zamku w Przymiłowicach . Jednak faktycznie dopiero Kazimierzowi Wielkiemu zamek w Olsztynie zawdzięcza znaczną rozbudowę.  To dzięki niemu w latach 1349-1359, ze zwykłej strażnicy powstaje jeden z największych i najbardziej
efektownych  obiektów obronnych na pograniczu Śląsko-Małopolskim. Najstarszą częścią obiektu jest oczywiście zamek górny. Jego głównym budynkiem był 20 metrowy stołp. Bardzo charakterystyczny, bo u podstawy okrągły, wyżej juz ośmiokątny. Wejście do wieży znajdowało się na wysokości 8 metrów. Zamek górny zamykał od północy dom mieszkalny typu wieżowego, połączony z usytuowaną u podnóża wapiennej góry obszerną pieczarą, która mogła stanowić magazyn na żywność lub skład amunicji. Mieściły się tam również kaplica i skarbiec. Pierwszym znanym na dzierżawcą obiektu był Zbyszko burgrabia olsztyński. Na stronie zamku odnajdujemy informację, że zamek w 1370 roku przechodzi w ręce Władysława Jagiełły. Informacja te jednak nie może być prawdziwa. Po pierwsze dlatego, ze 1370 rok to dopiero rok śmierci Kazimierza Wielkiego (więc zanim Jagiełło zasiadł koronowany na Króla Polski upłynęło jeszcze 16 lat). Po drugie wiemy, że Jagiełło właśnie w 1391 roku, odbijał zbrojnie Olsztyn z  rąk Władysława Opolczyka.  Ten natomiast otrzymał zamek w lenno (wraz z ziemię wieluńską), od Ludwika Węgierskiego, za poparcie jego planów dynastycznych w stosunku do Polski.  Lennik okazał się jednak nie do końca uczciwym człowiekiem  , nie stronił od grabieży, a co gorsza sprzymierzył się z Krzyżakami i knował przeciwko Polsce.  Akcja zbrojna odbijania ziem Opolczyka trwała ponad
tydzień. Sam Olsztyn był oblężony przez trzy dni. Po powrocie do Korony, lokalne dobra uzyskały status starostwa nadawanego najbardziej zasłużonym dla Królestwa rodzinom możnowładczym. W połowie XV wieku, starosta Mikołaj z Przyrowa rozpoczął modernizację zamku. Później kolejno Mikołaj Szydłowiecki, Piotr Opaliński i Jan Joachim Ociescy kontynuowali jego dzieło. Powstał zamek dolny. Podniesiono zarówno mieszkalne jak i warowne walory budowli. W 1587 roku odparty został atak arcyksięcia Maksymiliana Habsburga.
XVII wiek jednak nie był już przychylny dla
zamku. Warownia częściowo przez zaniedbania inwestycyjne, częściowo zaś w wyniku pękania skał zaczęła się chylić ku upadkowi.  Stan zamku był co raz gorszy jednak pełnił on swoje funkcje aż do Potopu Szwedzkiego. W 1655 roku zamek został zdobyty, ograbiony i zrujnowany.  W 1722 rozpoczęto rozbiórkę zamku. Pozyskane cegły posłużyły do budowy kościoła parafialnego. Później miejscowi chłopi korzystali z jego cegieł do własnych celów.
Te części zamku które zachowały sie do dziś, często niewprawnemu oku ciężko "poskładać" w całość.  Zdecydowanie wyróżnia sie okrągły stołp. Pełnił on kiedyś miedzy innymi funkcję lochu głodowego. Ponoć wojewoda poznański Maćko Borkowic,  zmarł w nim skazany na śmierć głodową za zorganizowanie spisku przeciw królowi. Widać także kwadratowa wieżę Starościańską. Znajdziemy fragmenty murów i budynków gospodarczych, piwnice a także fundamenty kuźnicy i ślady dymarek. Wszystko to tworzy na zamkowym wzgórzu naprawdę fajne wrażenie. Miejsce to nie tylko warto odwiedzić, ale zdecydowanie jest obowiązkowym punktem przy wycieczce na Jurę.



Na koniec kilka zamkowych legend (źródło - strona zamku)

Zamek w Olsztynie posiada ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki.

Z zamkiem związana jest legenda o zjawie błąkającej się po zamku w ciemne noce. Jest to duch Maćka Borkowica - wojewody poznańskiego, przeciwnika polityki króla Kazimierza Wielkiego. Powołał on konfederacje wymierzoną w króla. Wygnany z kraju po 4 latach powrócił i nadal przeciw niemu spiskował. W końcu został schwytany w Kaliszu i skazany na śmierć głodową w lochach pod główną wieżą zamku olsztyńskiego. Więzień otrzymywał dziennie tylko dzban wody i wiązkę siana. Podobno wytrzymał tak 40 dni a jego jęki i przekleństwa słychać było w całym zamku. Niektórzy twierdzą też że przywiedziony głodem do szaleństwa zaczął kąsać i pożerać własne ciało. Nie potwierdzona plotka mówiła, że tak sroga kara podyktowana była osobistą zemstą króla za tajemne schadzki Borkowica z królową.



Inna legenda nawiązuje do faktu historycznego i mówi o płaczu dziecka który można usłyszeć w wietrzne wieczory koło zamku. Podczas oblężenia zamku w 1587 r. przez Maksymiliana Habsburga pochwycony został syn burgrabi Olsztyńskiego - Kacpra Karlińskiego. Gdy Polacy zawzięcie bronili się, Maksymilian kazał postawić na pierwszej linii porwane dziecko. Burgrabia Karliński obiecał królowi polskiemu bronić zamku do upadłego toteż gdy Austriacy byli już blisko, pierwszy podpalił lont armatni. Zamek został obroniony a wśród ciał wrogów znaleziono ciało jego dziecka. Po tej tragedii burgrabia zaszył się w pokutnej celi. Szukając ukojenia w modlitwie, zmarł na Jasnej Górze.

Kolejna opowieść tyczy się czasów późniejszych, gdy zamek był już w ruinie. W jego pobliżu pasł krowy pewien ubogi chłopiec. Pewnego razu podbiegła do niego grupka złych kolegów i wrzuciła mu czapkę do lochu zamkowego. Zszedł on do podziemi i zobaczył czarnego psa, który według legend pilnował ukrytych skarbów. Ten przemówił do niego ludzkim głosem i napełnił jego czapkę kosztownościami. Gdy chłopak wyszedł na powierzchnie, jego koledzy zobaczyli skarby i również zapragnęli zostać obdarowani. Jeden z nich kazał zrzucić swoją czapkę do lochu i sam zszedł po nią. Nigdy jednak już nie powrócił, od tej pory jego duch jest czasem widziany w pobliżu lochu.

Strona www zamku kliknij: TU
Zamek w Olsztynie na mapie kliknij: TU

czwartek, 13 września 2018

Najbardziej tajemniczy obiekt Jury. Zamek Ostrężnik.



To kolejny obiekt z Jury. Tym razem może nie tak spektakularny (jak te, które opisywałam do tej pory), ale naprawdę baaardzo ciekawy. I chyba jeden z bardziej tajemniczych w tym miejscu. Kiedy do niego dotarłam miałam wątpliwości co do tego czy tu naprawdę jest (był!) zamek. Las był, jaskinia była, była nawet skała. Wprawne oko dostrzegłoby coś co mogło być reliktami wałów ziemnych otaczających zamkowe podzamcze. Dopiero po krótkim spacerze w około skały można zobaczyć coś co zachęca do wdrapania się na nią (nawet z dwuletnim dzieckiem na rękach), czyli relikty murów.
Przyznaje się od razu, że akurat o tym zamku nawet nic nie czytałam, zanim do niego dotarłam. Po prostu wiedziałam, że ponoć "coś" tu jest.  Ale czego dokładnie mam się spodziewać pozostawało niespodzianką. A ja takie niespodzianki lubię ;) Kiedy już wejdzie się na skałę bez problemu można rozpoznać relikty murów wieży czy domu mieszkalnego. Łatwo można dostrzec na przykład miejsca po belkach stropowych. Mimo tego, że po zamku pozostały tylko relikty to miejsce to ma fajny klimat i jest wyjątkowe. Mi się tam podobało. Bardzo. Po powrocie do domu poczytałam trochę o zamku. Chociaż znalezienie o nim wzmianek w literaturze wcale nie jest takie łatwe. Okazuje się, że jedyne badania archeologiczne były
prowadzone na nim dopiero w latach 2000-2003, a i tak nie wyjaśniły one zamkowych sekretów. W zasadzie nawet nie do końca wiadomo czy widoczne relikty wieży to wieża bramna, czy wieża ostatecznej obrony. Zasypane lochy pod nią wskazują raczej na ta drugą. Jednak pewności nie ma. O zamku też nie ma w zasadzie żadnych wzmianek w ówczesnych mu zapiskach. Jedyne ślady odnajdujemy w rejestrach częstochowskich, gdzie jest mowa o tym, iż w Ostrężniku stoi rudera wieży czy zamku. W takim razie jakiej wiedzy dostarczyły nam badania? Kto i po co go wybudował? Co się na nim znajdowało? Albo chociaż jak został zniszczony?  Jak już mówiłam, za dużo o nim nie wiemy. Zachowane relikty pozwalają przypuszczać, że obiekt składał się z zamku górnego i dolnego. Miał dwa podzamcza  i otoczony był głęboką fosą. Zamek dolny otaczał kamienny mur oraz wały z palisadą, które oddzielały poszczególne podzamcza. Zamek położony był na wapiennej skale. Zamek górny zajmował powierzchnię około 1200 m². Jego wygląd był raczej typowy dla tego typu budowli. W północno-zachodniej części dziedzińca mieścił się budynek mieszkalny wzniesiony na planie prostokąta. Od południa stała wysunięta przed linię murów czworoboczna baszta (6x9 metrów). Mury miały 144 m długości i ok. 2 m grubości. Skała, na której wznosił się zamek górny jest stroma i niedostępna od północy i od zachodu. Od strony oraz wschodniej i południowej jest łagodniejsza (i tam można się na nią wspiąć). Tam właśnie rozwinęło się podzamcze. Prawdopodobnie zajmowało ono powierzchnie  ok 7000 m² i miało przeznaczenie gospodarcze. Nie wiadomo tez tak naprawdę czy zamek został kiedykolwiek ukończony. Podczas badań archeologicznych ujawniono pryzmy kamienia do budowy.  A co podejrzewamy ?
Przypuszcza się, że zamek ten wzniesiono na początku XIV wieku prawdopodobnie z inicjatywy Jana Muskaty, biskupa i starosty krakowskiego. A jakie było jego przeznaczenie? I tu też mamy kilka prawdopodobnych wątków.  Brak późniejszych warstw kulturowych  ujawnionych podczas badań, pozwala przypuszczać, że zamek był użytkowany bardzo krótko. Istnieją hipotezy, że służył on za więzienie dla wielmożów i właśnie dlatego wszelkie informacje o nim były utajnione. Inni wskazują, że był siedzibą rycerzy-rabusiów. Ciekawy jest również fakt,  że główne znaleziska wydobyte podczas badań na zamku to monety pochodzące  z okresu Cesarstwa Rzymskiego . Tak więc dzięki swojej tajemniczości, jest to bardzo ciekawe miejsce. Jak było naprawdę może kiedyś się dowiemy, a może zamek Ostrężnik nigdy nie ujawni nam swoich sekretów.
I jeszcze tak na koniec... Podczas mojej wycieczki na Jurę odwiedziłam 12 obiektów. Były to zamki/ruiny w różnym stanie. Ostrężnik to jeden z tych, które zachowały się w bardzo znikomym zakresie. Jednak jest to miejsce baaardzo niedoceniane. Warto je odwiedzić i spędzić w tych ruinach trochę czasu.
Odwiedzając te okolice warto tez zajrzeć do kościoła pod wezwaniem Jana Chrzciciela w Złotym Potoku. Tam ciekawym elementem przy wejściu do zakrystii  jest gotycki portal, w którym umieszczono drzwi z pięknymi okuciami. Drzwi pochodzą  z jaskini Ostrężnickiej ,która dawniej stanowiła naturalny system lochów i piwnic dla zamku. Do dziś niejeden miłośnik tajemnic myśli, że znajduje się w niej skarb.


Miejscowe podania mówią, iż Ostrężnik przez długi okres czasu był siedzibą zbójników a w podziemiach zakopane są ich łupy. Kolejne legendy związane są z rzekomym  o tajnym więzieniem w Ostrężniku, w którym trzymano  wielu możnowładców. Podobno gdyby ktoś dostał się do podziemi odkrył by wiele szkieletów więzionych tu osób. Niektórzy opowiadają że po zmroku można ujrzeć białą zjawę przechodzącą od zamku górnego do jaskini Ostrężnickiej. Podobno też w czasie powstania styczniowego w 1863 r. po przegraniu bitwy pod Śmiertelnym Dębem (oddalonym o 10 km od zamku), powstańcy ukryli tutaj dokumenty i skarb powstańczy. Nikomu nie udało się ich odnaleźć. Ile z nich to prawda... ? 

Zamek Ostrężnik na mapie kliknij: TU







poniedziałek, 3 września 2018

Rabsztyn... zamek na kruczej skale!

Zamek w Rabsztynie, to kolejny z zamków jakie udało mi się odwiedzić podczas ostatniej wycieczki na Jurę. Wobec tego obiektu mam naprawdę bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony, to relikty gotyckiego obiektu w doskonały sposób wbudowanego w skałę (Rabestein w tłumaczeniu na polski to krucza skała), z romantyczną ruiną zamku dolnego w postaci renesansowego pałacu. Z drugiej, jak patrzy się na jego odbudowę/zabezpieczenie człowiek zastanawia się kto wydał na to zgodę i dlaczego na tym placu budowy nic się nie dzieje, a chodzą turyści. Nie zdecydowanie nie jestem fanka szklanych konstrukcji. Generalnie zamek robi świetne wrażenie z zewnątrz, jednak po wejściu do środka jego blask mija. Odwiedzający zdaje się naleźć na środku placu budowy. W około panuje
nieład, brak tu tego "zamkowego klimatu". Smutne jest to, że odwiedzający go turyści nawet nie zdają sobie sprawy co jest pozostałością prawdziwego zamku, a co jedynie dobudówką. Chociaż od patrzenia na betonowe wylewki aż bolą oczy jednak ludzie się nim zachwycają. U mnie wywołuje to jednak pewien dysonans. No
cóż kto co lubi. Mam nadzieję, że za jakiś czas zamek jednak nieco się zmieni i zmiany pójdą w dobra stronę. Kolejną rzeczą jaka "rzuca sie w oczy" jest to, że bilety na zamek można kupić jedynie w pobliskiej chacie Kocjana. Niby fajnie bo zawsze coś dodatkowego do zobaczenia, bo są pamiątki. Jednak jak podjedzie się na zamek z innej, strony robi się mały bałagan.
Naprawdę trudno mi pisać o tym zamku, obiekt ma ogromny potencjał, który nie jest wykorzystany. A szkoda...
To teraz parę słów o historii zamku.
Pierwsze wzmianki o warowni pochodzą Jeszce z XII wieku.  Był to jednak zamek drewniany.
Murowany zamek jest jednym z zamków
Kazimierzowskich .  Po śmierci króla twierdza dostała się za długi w ręce możnowładztwa małopolskiego. Zamek w zastawie posiadali Leliwici-Melsztyńscy. Przez następne blisko 300 lat zamek przechodził z rąk do rąk czy to poprzez dziedziczenie, czy na skutek sprzedaży. W 1592 roku, po śmierci Seweryna Bonera (młodszego)  starostą rabsztyńskim zostaje Mikołaj Wolski. To on rozpoczął głęboką przebudowę zamku i rozpoczął wznoszenie pałacu, mającego służyć jako część reprezentacyjna. Prace te dokończył Zygmunt Myszkowski . Niestety już w 1657 roku zamek został ograbiony i spalony przez Szwedów. Było to początek końca zamku. Od tamtej pory zamek
był zamieszkały juz tylko częściowo a pod koniec XVII wieku tamtejsi starostowie wybudowali u podnóży zamku dwór.  Na początku XIX wieku zamek został całkowicie opuszczony i popadł w ruinę. Pod koniec XIX wieku jego baszta została wysadzona w powietrze przez poszukiwaczy skarbów.  Dopiero w 1986 roku rozpoczęto odgruzowanie i prace konserwacyjne.  Prace te, tak jak pisałam na wstępie trwają do tej pory...



Polecam obejrzeć len filmik z próbą wizualizacji zamku! ja jestem pod wrażeniem :) Kliknij TU

Strona www zamku kliknij: TU
Zamek na mapie kliknij: TU
Zamek na Facebooku kliknij: TU