poniedziałek, 4 listopada 2019

Uniejów nieco zapomina perełka województwa Łódzkiego


             
   Zamek w Uniejowie odwiedziłam już dosyć dawno bo na początku 2019 roku. Jakoś od tego czasu nie było czasu i okazji aby o nim napisać. W sumie to sama nie wiem dlaczego. Wróciłam do niego teraz przy okazji pisania artykułu dla Castles.today. I tak sobie pomyślałam, że ten zamek jest baaaardzo niedoceniany. Dlaczego? Ano powodów jest co najmniej kilka.

Na początku warto wspomnieć, że ten zamek to jeden z nielicznych zachowanych w tak dobrym stanie do dnia dzisiejszego. Tak, tak od czasów ostatniej wielkiej przebudowy  praktycznie się nie zmienił. Mało tego, w warowni można do dziś zobaczyć nawet ślady średniowiecza i to nie jakieś odrestaurowane, wybudowane na nowo fragmenty. Nic z tych rzeczy. Widzimy prawdziwe średniowieczne mury, który praktycznie non-stop używane są do dziś. Ale o tym wszystkim zaraz.

Zacznijmy od samego Uniejowa, który większości ludzi kojarzy się z termami.  W sumie dobrze, bo faktycznie tuż obok zamku mamy wielki kompleks basenów. Jednak sprowadzanie tego miasta tylko i wyłącznie do tej atrakcji byłoby co najmniej niesprawiedliwe. Przecież Uniejów to jedno z najstarszych miast w Polsce. Jego początki datowane są na XI wiek. Natomiast pierwsze zachowane wzmianki o Uniejowie pochodzą z XII  wieku. W bulli gnieźnieńskiej papieża Innocentego z 1136 roku miejscowość Unieievo (tak, tak - to pierwsza nazwa tego miasta) wymieniona została jako włości arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. 

Po raz pierwszy prawa miejskie nadano mu dopiero około 1285 roku. W Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski z 1357 roku możemy natomiast przeczytać  civitatem Uneyow cum foro et villaeidem coniuncta dicta Koscelna wes, czyli również widzimy Uniejów wymieniony jako miasto.
No dobrze, ale co z zamkiem? Tu już mamy poniekąd prawdziwą zagadkę ;) Nie wiemy kiedy powstało pierwsze założenie obronne w Uniejowie. Najprawdopodobniej jeszcze w XII wieku. Wiemy za to, za sprawą  zapisków z roku 1339 roku, że w 1331 roku uniejowskie "castrum", zostało całkowicie zniszczone przez najazd Krzyżaków. Opis ten pozwala nam też wywnioskować, że skoro pierwsza warownia został doszczętnie zniszczona to musiała być w całości drewniana.  Co w takim razie było dalej? Dalej pojawił się Jarosław Borgia Skotnicki, arcybiskup gnieźnieński. 
Ten bliski współpracownik Kazimierza Wielkiego znany był z zamiłowania do stawiania różnych budowli. Budował liczne kościoły, klasztory i wybudował cztery zamki. Jeden z nic to zamek w Uniejowie.
Założenie Skotnickiego powstało w latach 1350-1365. Warownia, mimo, ze była własnością arcybiskupów, włączona została do kazimierzowskiego systemu twierdz granicznych. Między innymi jej zadaniem była obrona granic Korony od północy i północnego-zachodu. Zamek stanął nad brzegiem Warty. Specjalnie usypano do tego celu sztuczne wzniesienie. Składał się wówczas  z czworobocznego obwodu murów (23x29 metrów) z przelotem bramnym.  Wewnątrz obwodu, od strony południowej znajdował się reprezentacyjny, trzypiętrowy dom mieszkalny. Do niego dostawiona była zamkowa kaplica. Całości dopełniał okrągły stołp, czyli wieża ostatecznej obrony. Wznosiła się ona na 25 metrów i miała średnicę ok 9 metrów.
Mimo dobrego mogłoby się zadawać ufortyfikowania warowni została ona dość szybko zdobyta. I to nawet nie przez wielką armię, a przez Bernarda z Grabowa i  jego wojaków. Powodem najazdu było domaganie się spadku po swym zmarłym bracie, proboszczu uniejowskim - Pełce. Po tym zdarzeniu zamek umocniono. Do zachodniego skrzydła obiektu dostawiono dwie czworoboczne, trzypiętrowe wieże mieszkalne. Wjazd na zamek umocniono budując wieżę bramną. Całość założenia otoczono również dodatkowym murem, tworząc ty samym międzymurze o szerokości około 6,5 metra. To jednak równiez nie zapewniło wystarczającego bezpieczeństwa warowni. . W 1491 roku zamek znowu został zdobyty. Tym razem przez Wawrzyńca Kośmidra Gruszczyńskiego herbu Poraj, toczącego prywatna wojnę z arcybiskupem Zbigniewem Oleśnickim. W tym czasie jednak zamek nigdy nie miał jakiejś znaczącej roli. Główne rezydencje biskupów mieściły się w Łowiczu. Uniejów służył jako biblioteka, więzienie czy w końcu miejsce ukrycia skarbów biskupich podczas wojny trzynastoletniej.

W 1525 roku warownie mocno zniszczył pożar. Chociaż odbudowe podjęto natychmiast (podjął się starosta Stanisław z Gomolina.) trwała blisko 10 lat.  Wykonana za to została w stylu renesansowym. Wtedy powstał narożny budynek, który łączył wieże bramną z najstarszą zamkową wieżą. Przeniesiono do niego miedzy innymi zamkową kaplicę (a ja sama w niezmienionej praktycznie formie możemy podziwiać do dziś). Wieżę obronną podniesiono o dodatkowa kondygnację. Z drugiej strony wieży bramnej, wybudowano mieszkalne skrzydło południowe. Sama brama wjazdowa zyskała zaś piękny barokowy portal.  
Czasy potopu szwedzkiego obeszły się z uniejowskim zamkiem nad wyraz łagodnie. Kolejni biskupi przeprowadzali tylko niewielkie remonty. W tym okresie warownia zatraciła resztę swoich obronnych cech. Zabudowano istniejące od dwustu lat międzymurze. Ostatnie niewielkie remonty w połowie XVIII wieku przeprowadził biskup Krzysztof Antoni Szembek.
W 1796 zamek został odebrany dostojnikom kościelnym. Przez 40 lat budowla stała praktycznie opuszczona. Dopiero w 1836 roku  rząd carski przekazał zamek generałowi Karolowi Toll. On osobiście nigdy do zamku nie przybył, za to zamieszkał w nim jego syn Aleksander. To właśnie jemu zawdzięczamy ostatnią, klasycystyczną przebudową obiektu. W 1848 roku nadał zamkowi styl romantyczny. Rozebrał narożne wieże mieszkalne, a na miejscu zachodniego muru wybudował klasycystyczny taras z charakterystycznymi schodami. Małżonka Aleksandra dopełniła prac na zamku zakładając piękny ogród. Rośliny do niego importowała z  ogrodów botanicznych w całej Europie. Sprowadzała do Uniejowa sadzonki egzotycznych drzew i krzewów. To dzięki niej zagościły tu takie okazy jak kaukaskie dęby, czarne sosny, srebrzyste klony, platany , górskie wiązy, czy klęk kanadyjski oraz krzew tureckiej leszczyny.


Tollowie władali zamkiem do 1919 roku. Z reszta rodzina spolszczyła się i bardzo zadomowiła na tych terenach. Jednak po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zabytek przeszedł na rzecz skarbu państwa. W zamku urządzono wtedy szkołę i pensjonat. Kolejny trudny okres to II wojna światowa. Co prawda zamek nie uległ zniszczeniom jednak zamieniono go na magazyn. Trzymano w nim zboża, węgiel i co najgorsze sól. I to właśnie ona poczyniła w zamkowych ścianach wielkie zniszczenia. Tak naprawdę na tyle mocno wżarła się w cegły, że niszczy je do dziś.
Nowe życie obiekt otrzymał w latach 1956-1967. Wtedy został odnowiony oraz wyremontowany według projektu Zdzisława i Heleny Ziętkiewiczów. Początkowo mieściło się w nim archiwum. W chwili obecnej mieści się w nim hotel i restauracja.
Tyle historii, ale czego możemy spodziewać się odwiedzając ten obiekt. Moim zdaniem hotel utrzymany jest w całkiem przyjemnym zamkowym stylu. Pokoje są dobrze wyposażone, wygodne oraz czyste. W zamku mieści się niewielkie muzeum, można go również zwiedzać z przewodnikiem. Szczególnie polecam wejście na zamkową wieżę (tak, tak na ten stołp, o którym pisałam wcześniej). Rozpościera się z niego piękny widok. Gorąco polecam również spacer po zamkowym ogrodzie. Do dziś zachwyca. Pakowe alejko przyjemnie sie wiją i naprawdę miło można w nim spędzić czas. Jednak jak dla mnie wisienką na torcie tego obiektu jest restauracja. Bez żadnej zbędnej reklamy czy lokowania produktu... Jedzenie jest obłędne. Spokojnie mnożna wybrać się tam również na obiad z małym dzieckiem. Ja byłam z 2,5 letnią wtedy córką. A to wszystko za naprawdę rozsądna cenę. Dla tego jedzenia na 100% jeszcze tam wrócę. Dodatkowo wielbiciele "zamkowych magnesów" również nie będą zawiedzeni. Zamek ma w ofercie naprawdę piękne souveniry. I znowu cena mnie zaskoczyła, bo w wielu innych tego typu obiektach za tego typu przyjemność musimy zapłaci znacznie więcej.  Oczywiście przy okazji wizyty na zamku warto zarezerwować sobie więcej czasu i odwiedzić również baseny termalne ;)
Na koniec jeszcze wspomnę o zamkowych Białych Damach. W Uniejowie mamy ich urodzaj ;) Jedna to Zona Aleksandra Tolla, która tak ukochała zamkowy ogród, że nawet po śmierci go dogląda i przechadza się po nim nocami. Druga, zwana Uniejką, to młoda dziewczyna, która chciała zgubić zbójców chcących zrabować złoto ukryte na zamku.  Udało się jej, jednak sama przypłaciła to życiem.  Od tej pory również i ona pojawia się w okolicach warowni.

Tak jak mówiłam, ten zamek jest naprawdę wart odwiedzenia. Zdecydowanie warto poświęcić weekend i bliżej go poznać.

Zamek na mapie kliknijTU
Zamek na FB kliknij TU
Strona www zamku kliknij TU