sobota, 24 lutego 2018

Zamek w Oporowie



Ciężko było wybrać zamek do kolejnego wpisu. Mam ich tak dużo do opisania i tak naprawdę większość z nich bardzo dobrze wspominam. Generalnie jestem wielbicielem ruin. Jeśli mam do wyboru zwiedzanie odnowionego, wyremontowanego zamku lub ruiny - w pierwszej kolejności wybiorę to drugie. Ruiny, a nawet tylko relikty mają w sobie coś niesamowitego. Na mojej "zamkowej liście" są jednak dwa czy trzy wyjątki od tej reguły. Jednym z nich jest zamek w Oporowie. Mimo tego, że zdecydowanie nie należy do ruin, dodatkowo jest jednym z najmniejszych jakie widziałam, ma w sobie coś co sprawiło, że odwiedziłam go już trzy czy cztery razy. I zdecydowanie zamierzam jeszcze do niego wrócić.



Zamek w Oporowie pochodzi z pierwszej połowy XV wieku. I tak naprawdę jest jedną z lepiej zachowanych, nie zmienionych zanadto w czasie remontów, budowli z tamtego okresu w Polsce. Budowę rozpoczął wojewoda łęczycki, Mikołaj Oporowski. Wzniósł rycerską wieżę mieszkalną (pierwsze wzmianki o niej są z 1418 roku), budynek o wymiarach 8,3x9,6m, posiadał trzy kondygnacje. Nie doczekał on jednak końca budowy całego zamku. Zmarł w 1425 roku.  Wedle ówczesnego zwyczaju prawo do fortalicji zachowała wdowa po wojewodzie Krystyna (Krzystka), córka Przedpełka ze Służewa h. Pomian.  A kiedy ta zmarła w 1428, jej sześciu synów (to nie jedyne dzieci tej pary, jednak pozostali synowie zmarli przed śmiercią Mikołaja, a jedyna córka nie miała prawa do dziedziczenia). Bracia okazali się dość zgodni i zawarli ugodę. Na jej mocy Oporów i przyległości przeszły na własność jednego z nich - Władysława Oporowskiego (późniejszy arcybiskup gnieźnieński). Porozumienie to zawierało jednak klauzulę, że powinnością nowego gospodarza jest gościć swych braci w razie potrzeby, miał on też obowiązek ukończyć rozpoczętą przez ojca inwestycję. I Władysław inwestycje ukończył. Po jego śmierci w 1453 roku, zamek odziedziczył jego brat, Piotr. 
 
Sam zamek to mała, późnogotycka rezydencja obronna. Jego budowę ukończono około 1440 r. Usytuowany jestna wyspie (sztucznej) otoczonej fosą.  Zabudowa zamku skupiona jest wokół czworobocznego dziedzińca. Składa się z domu mieszkalnego, wieży, baszty z kaplicą, połączonych murem obronnym. Remonty wykonane w XVII, XVIII i XIX wieku spowodowały tylko niewielkie przeróbki. Pozostały po nich barokowe otwory okienne na piętrze, klasycystyczne sztukaterie, parkiety i przebudowana w XVIII i XIX w. część bramna. Z około 1840 r. pochodzi przybudówka na dziedzińcu, tzw. „Kredens” oraz neogotycki portal bramy wjazdowej i taras przed mostem. 

Zamek otacza krajobrazowy park założony w 1. poł. XIX w., w którym czytelne jest wcześniejsze założenie XVII-wiecznego ogrodu. Gruntowne prace konserwatorskie wykonane w latach 1962-1965 usunęły część przebudowy z XIX w., przywróciły pierwotną sylwetkę dachów i ganek komunikacyjny domu mieszkalnego. Spod tynków odsłonięto gotyckie portale i okna oraz drewniane, polichromowane stropy.
na własność jednego z nich - Władysława



Dla mnie fenomenem tego obiektu jest to, że przekraczając bramę i wchodząc do parku zamkowego czujemy się troszkę jak w innym świecie. Wszystko tu do siebie tak bardzo pasuje. Nie ma elementów oderwanych od całości. Trochę tak jakby czas tu zatrzymał się w miejscu.


I na koniec legendy. Każdy zamek ma swojego ducha. Oporów również nie jest gorszy w tym temacie ma ich nawet kilka. Jest Biała Dama, czyli kasztelanka, Barbara Tarnowska, żyjąca na zamku w XVII w.  Ale chyba najbardziej znanymi duchami zamku są duchy pewnych kochanków. 
Władysław Oporowski miał ponoć wybudować podziemne, ukryte przejście z zamku do pobliskiego klasztoru oo. Paulinów. Po latach miała je odkryć oporowska kasztelanka, która była zakochana w miejscowym przeorze. W tunelu miało dochodzić do spotkań kochanków, lecz pewnego razu owe przejście zawaliło się, grzebiąc na zawsze zakochanych. Nie jest jasne, czy było to spowodowane gniewem Bożym, czy też mężowskim. 
Według legend, do dziś można usłyszeć jęki nieszczęsnych kochanków, dochodzących zza kaplicy zamkowej. Duchy zmarłych mają też pojawiać się przy murach zamku oraz przechadzać się po korytarzach klasztoru. Pamiątką po owym zdarzeniu jest głaz, leżący na tak zwanym zapłociu. Legenda panny i jej kochanka nadal jest żywa, bo w 2010 roku zamkowy monitoring miał zarejestrować tu tajemnicze zjawiska. Stało się to 15 lipca 2010 roku, kiedy to o 3 nad ranem zamkową kaplicę wypełniła tajemnicza i pulsująca poświata. Ponadto zarejestrowano krążący po podłodze promień i białe obiekty, włączył się też alarm. Niecały tydzień później (20 lipca) sytuacja się powtórzyła.

W listopadzie 2017 NSA uznał, że oporowski zamek niesłusznie został odebrany Karskim na podstawie dekretu o reformie rolnej wydanego po II wojnie światowej. W związku z ta decyzją zamek ma powrócić w prywatne ręce. Jednak zgodnie z najnowszymi informacjami, spadkobiercy chcą aby w zamku pozostało muzeum. Będą domagać się jedynie odszkodowania od Starostwa powiatowego w Kutnie.

Jeśli będziecie więc w okolicach Kutna - zdecydowanie polecam. Ten zamek trzeba zobaczyć!


Zamek na mapie kliknij: TU
Tajemnicze zjawiska na zamku zarejestrowane przez monitoring kliknij: TU i  TU

















piątek, 23 lutego 2018

Fort Beniaminów



Fort Beniaminów to jeden z fortów Warszawskiego Rejonu Umocnionego, WRU (ros. Варшавской укрепленной район, także Warszawski Rejon Forteczny) – ufortyfikowanego w końcu XIX wieku obszaru, znajdującego się ówcześnie na zachodnich krańcach Imperium Rosyjskiego. Jego projekt zakładał wykorzystanie istniejących już twierdz w Modlinie (Twierdza Modlin) i Warszawie (Twierdza Warszawa) oraz nowych, planowanych obiektów jako podstawy do operacji przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom. Koncepcja Rejonu była rozwinięciem istniejących od czasów napoleońskich pomysłów obrony tego obszaru w oparciu o trójkąt twierdz (Napoleon I planował budowę twierdz w Modlinie, Pradze i Serocku). Powrócono do niej w czasie rozbudowy twierdz w Warszawie i Modlinie, do stopnia wielkich twierdz fortowych. Zwolennikiem rozbudowy i uzupełnienia tych umocnień był generał-gubernator Josif Hurko. Rejon Forteczny powołano do życia w 1887.

Rejon Umocniony ograniczały fortyfikacje, rozlokowane w uproszczeniu na planie trójkąta, stąd obszar ten nazywano również "polskim trójkątem". Dwa z jego narożników tworzyły wymienione już twierdze, trzecim miała być Twierdza Zegrze. Boki tego trójkąta, oparte o Wisłę (Modlin-Warszawa) i Narew(Modlin-Zegrze) planowano uzupełnić samodzielnymi fortami w Łomiankach oraz Dębem. Trzeci bok (Warszawa-Zegrze), pozbawiony oparcia na dużych przeszkodach wodnych, został zaplanowany z wykorzystaniem obszarów leśnych i bagiennych, które znacznie utrudniały ruchy wojsk. Na tym odcinku zaplanowano budowę trzech nowych obiektów poza twierdzami (Fort Beniaminów, Fort Maciołki i Fort Pustelniki) oraz wykorzystanie dwóch fortów budowanych w ramach Twierdzy Warszawa: Fortu Kawęczyn oraz Fortu Wawer. Ostatecznie do
wybuchu I wojny światowej powstały tylko 4 z 7 fortów, przy czym dwa z nich już przed wybuchem konfliktu zlikwidowano (forty Kawęczyn i Wawer). Pozostałe dwa - Fort Dębe oraz Fort Beniaminów- istnieją do dnia dzisiejszego.

Wszystkie twierdze obszaru zachowały się do dnia dzisiejszego, chociaż wraz z upływem czasu niektóre obiekty zostały zniszczone.

Centrum trójkąta stanowiło polowe stanowisko dowodzenia Rejonu, w obozie Feldmarszałka Hurki pod Jabłonną (dzisiejsze Legionowo). W Jabłonnie stacjonował Oddział Aeronautyczny WRU, na bazie którego w lutym 1904 sformowano kompanię balonową (w maju 1904 detaszowaną na Daleki Wschód)[1]. Znajdował się tam również ważny węzeł komunikacyjny drogowo-kolejowy.

Na skutek zmiany rosyjskich planów strategicznych, zarzucono po 1909 rozbudowę umocnień Warszawskiego Rejonu Umocnionego. Wyjątkiem była
Twierdza Modlin. W kampanii 1915 umocnienia rosyjskie okolic Warszawy nie zostały należycie wykorzystane. Zaledwie kilka dni broniła się twierdza w Modlinie, zaś pozostałe umocnienia stawiły symboliczny opór (Warszawa i Zegrze).

Fortyfikacje te zostały wykorzystane podczas walk w wojnie polsko-bolszewickiej (1920) i kampanii wrześniowej (1939).



Fort Beniaminów zbudowany został w okresie poprzedzającym I wojnę światową. Umocnienie zostało zaprojektowane przez gen. inż. Wieliczkę. Prace budowlane podjęto w roku 1904. Przerwane w roku 1909 nigdy nie zostały ukończone.

Obiekt został zbudowany na planie nieregularnego pięcioboku z jednym, wysokim wałem ziemnym. Otacza go głęboka, sucha fosa, broniona przez trzy kaponiery, połączone z wnętrzem fortu poternami. W szyi
fortu wzniesiono potężne, betonowe koszary dla załogi oraz kaponierę szyjową. Koszary łączyła z placami broni główna poterna. Ponadto na barkach fortu znajdowały się dwa tradytory z półwieżami obserwacyjnymi.

Fort w Beniaminowie był jednym z pięciu planowanych fortów, mających zamykać od wschodu trójkąt Warszawskiego Rejonu Fortecznego. Jest też jedynym, który przetrwał do naszych czasów.

Fort na mapie kliknij: TU

niedziela, 18 lutego 2018

Zamek Grodziec - na szczycie wygasłego wulkanu

Generalnie Zamek Grodziec, to jeden z ciekawszych zamków jakie odwiedziliśmy. Ma w sobie wszystko co lubię. Jest trochę ruiną, trochę odrestaurowanym zamkiem. Posiada pięknie zachowane przedzamcze. Był świadkiem wojen husyckich. I stoi na szczycie wygasłego wulkanu (to już taka wisienka na torcie).

Na bazaltowym, powulkanicznym, stromym wzgórzu – 389 m n. p. m. w malowniczej scenerii wznosi się bajeczna budowla – to Zamek Grodziec. Na początek trochę historii zamku

Pierwsza potwierdzona wzmianka o Grodźcu pochodziła z bulli papieża Hadriana IV z 23 kwietnia 1155 r. W 1175 r. książę Bolesław Wysoki wystawił tu przywileje cystersom z Lubiąża. Za czasów jego następcy – Henryka Brodatego – drewniano – ziemny gród zastąpiono murowanym. Fundację zamkowego kościoła przypisuje się św. Jadwidze. W XIV i częściowo XV w. zamek stanowił własność rycerskiego rodu Bożywojów.

W okresie wojen husyckich budowla została zdobyta i splądrowana przez oddziały husytów. W 1470 r. odkupił go książę legnicki Fryderyk I. Sprowadzeni przez niego mistrzowie murarscy z Wrocławia, Legnicy i Görlitz nadali założeniu obecny układ przestrzenny. Po śmierci księcia prace kontynuowano z polecenia jego syna, Fryderyka II. W ich efekcie Grodziec stał się jedną z piękniejszych rezydencji gotycko-renesansowych na Śląsku. Zwieńczenie prac zbiegło się ze ślubem księcia z księżną Sofią von Hohenzollern. Z tej okazji zorganizowano w zamku przyjęcie i słynny turniej rycerski.
W latach wojny 30-letniej zamek został zdobyty i spalony przez wojska księcia Albrechta Wallensteina. Ponieważ skala zniszczeń była ogromna i warownia nie miała już większej wartości militarnej, po wojnie zdecydowano o wysadzeniu części obwarowań. W XVII i XVIII stuleciu czyniono próby odbudowy Grodźca, nie zakończyły się one jednak większymi sukcesami. Dopiero w roku 1800, kiedy właścicielem dóbr został książę Rzeszy Jan Henryk VI von Hochberg z Książa i Mieroszowa, podjęto poważniejsze prace konserwatorskie i rekonstrukcyjne.


Na krótko przerwał je okres kampanii napoleońskiej, ale już w latach 30, XIX stulecia zamek stał się celem licznych wypraw turystycznych. Uchodził w owym czasie za pierwszy w Europie zabytek specjalnie przystosowany do celów turystycznych.
W latach 1906-1908 zamek ulega gruntownej przebudowie. Na zamku powstaje muzeum sztuki gotyku i renesansu Śląska, hotel i restauracja. W 1945 roku spalona przez Rosjan. W latach 60-tych XX wieku częściowo odbudowany.
W latach 2004-2005 jest miejscem realizacji produkcji filmowych przez telewizje: szwedzką, francuską, belgijską oraz rosyjską.
Obecnie zespół składa się z zamku górnego oraz przedzamcza o wymiarach 270×140 metrów. Zabudowa zamku górnego tworzy nieregularny sześciobok, w którym elementami dominującymi są: pałac główny (tzw. palatium), wieża północna i w południowej stronie potężny donżon. Palatium załamane jest pod kątem 30 stopni i jest jedną z nielicznych na Śląsku zachowanych książęcych siedzib. Charakteryzuje się ono różną grubością murów: u podstawy mierzy on 5 metrów, a na pierwszym piętrze 2 metry. Donżon zbudowany został na planie kwadratu o podstawie 16 metrów, a jego wysokość przekracza 26 metrów, na które składa się sześć kondygnacji. Druga, mniejsza wieża, zwana jest „Starą”. Wieńczy ją czterospadowy dach, u podstawy którego prowadzi ganek obronny z prostokątnymi blankami i otworami strzelniczymi. Komunikacja między wieżami a palatium odbywała się poprzez drewniane tarasy i zbudowane na murach ganki. Obronność założenia zwiększają wysunięte basteje i kaponiery. Dodatkowo bezpieczeństwo zamku zapewnia flankowane wieżyczkami przedzamcze.


Zamek główny składa się z dwóch kondygnacji. W najniżej znajduje się zbiornik z wodą pitną i piwnice, w których dawniej były piwiarnia, spiżarnia oraz jadalnia dla służby. Na parterze dawniej były pokoje gościnne, natomiast po przebudowie znajdowała się tutaj gospoda dla podróżnych i kuchnia. Na tej kondygnacji znajdują się ponadto dwa pomieszczenia: większe zwane „Wielką Salą”,
mniejsze z gotyckim kominkiem, ozdobione przez stwory podobne do lwów.
Pierwsze i drugie piętro pełniły funkcje rezydencjalne, o czym świadczą otwory okienne, dawniej ozdobione witrażami. W północnej części drugiego piętra znajduje się kaplica, sąsiadująca z „Salą Rycerską” (najbardziej reprezentacyjna komnata na zamku). Z „Sali Rycerskiej” do sąsiednich pokoi prowadzą gotyckie portale. W komnatach tych były dawniej pomieszczenia księżnej i jej dworu. Najwyższy poziom pałacu zajmuje blankowany ganek obronny.
 
(źródło www.grodziec.net i wikipedia).

Zamek Grodziec na mapie kliknij: TU
Zamek Grodziec na facebooku kliknij: TU






























sobota, 17 lutego 2018

Liw - z wizytą u Żółtej Damy!

Zamek w Liwie to jeden z nielicznych, choć częściowo zachowanych, w województwie mazowieckim. Wystarczy około godzina drogi z Warszawy i możemy się znaleźć w miejscu ociekającym historią. Olbrzymim walorem zamku w Liwie jest jego położenie, nad samą rzeką Liwiec ( Zamek na mapie ), wśród łąk i pól. Całość daje piękny, sielankowy nastrój. Liw to miejsce, które zdecydowanie trzeba odwiedzić. 

Niezmiernie ucieszył mnie fakt, że w minionym roku zamek otrzymał sporą dotację - dzięki której powstaje  "Park Kulturowo - Historyczny przy Zamku Książąt mazowieckich w Liwie". Oczywiście mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć tam w tym roku i zrobić fotorelację z remontu, oraz w przyszłym zobaczyć go już po remoncie.

Parę słów o historii zamku:
Około 1429 r. mistrz Niklos zbudował dla księcia warszawskiego Janusza I Starszego zamek murowany na sztucznej wyspie wśród bagien rzeki Liwiec, przy ówczesnej granicy księstwa. Warownię dokończył jego wnuk Bolesław IV, a rozbudowała księżna Anna Mazowiecka (ok.1500 r.).

Po wygaśnięciu linii męskiej Piastów mazowieckich ich księstwo Zygmunt I Straszy wcielił do Korony, poza ziemią liwską którą wraz zamkiem  zatrzymała księżniczka Anna Mazowiecka jako zaopatrzenie do czasu zamążpójścia. Po ślubie Anny w 1537 r. ziemię liwską przyłaczono do Korony. W latach 1547-1556 zamek należał do królowej-wdowy Bony Sforzy. W 1656 r. („potop”) i 1703 r. (wojna północna) Szwedzi zdobywali i plądrowali warownię, która po drugim najeździe popadła w ruinę. W 1782 r. starosta Tadeusz Grabianka zbudował na siedzibę kancelarii starostwa i sądu ziemskiego dwór barokowy, który spłonął w połowie XIX wieku.
Podczas II wojny światowej niemiecki starosta Ernst Gramss zamierzał rozebrać ruiny zamku na cegłę. Zapobiegł temu młody polski archeolog Otto Warpechowski, przekonując starostę o krzyżackim rzekomo pochodzeniu zamku i doprowadzając do rozpoczęcia jego odbudowy. Prace renowacyjne, przerwane przez Niemców w 1944 roku, ukończono w 1961 r.

Obecnie zamek jest jednym z największych muzeów broni w Polsce, prezentując w swojej kolekcji broń białą, palną i drzewcową z XV-XX w. oraz dużym zbiorem malarstwa i grafiki o tematyce batalistycznej, zawierającym dzieła m. in. Wojciecha i Jerzego Kossaków, Tadeusza Ajdukiewicza, Leona Kaplińskiego, Stefano Della Belli, Eryka Dahlberga. Wystroju wnętrz dopełniają zabytkowe meble i tkaniny. 
Wszyscy odwiedzający Liw podkreślają unikalny, kameralny nastrój panujący w muzeum i jego najbliższej, nadrzecznej okolicy, nieskażonej cywilizacją, jakby żywcem przeniesionej z osiemnastowiecznych pejzaży.
(źródło www.zamek-liw.pl)

Legendy zamkowe bardzo dokładnie opisane są na stronie zamku: kliknij TU

Zwiedzanie zamku zajmuje ok 1 godziny. 

wtorek, 13 lutego 2018

Wieża książęca w Siedlęcinie - perełka Dolnego Śląska

Pierwszym obiektem jaki postanowiłam pokazać na blogu jest Wieża Książęca w Siedlęcinie.
Dlaczego ?

Jest w niej coś, co sprawia, że nie daje o sobie zapomnieć. Obiekt jest niepozorny z zewnątrz. W środku też bardzo surowy. Jednak dawno nie spotkałam się z miejscem, z którego murów tak bardzo czuć historię. Wchodząc do Wieży przenosimy się do całkiem innego świata. Ciężko jest to ubrać w słowa, trzeba to poczuć na własnej skórze. Jest jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa, cudowna!
Warto też wspomnieć o bliskim sąsiedztwie takich obiektów jak zamki Chojnik Stara Kamienica czy Rybnica. Niedaleko Gryf, Czocha i jeszcze długo, długo można by wymieniać .Dla większości z nich czas i los nie były łaskawe. Jednak dla każdego zamkoluba, będą one dodatkowymi atrakcjami przy wizycie w Wieży.


Warto zwrócić uwagę, ze wiele osób nazywa ja wieżą rycerską, co jest błedną nazwą. Fundatorem wieży był Henryk I, który swoją osobą wyróżnia wieżę w Siedlęcinie na tle innych obiektów mieszkalnych tego typu na Śląsku, które rzeczywiście są fundacjami rycerskimi. Uznanie jej za „książęcą” lub „rycerską”, powinna wynikać z pozycji tego, kto ją wzniósł, a nie tego, kto w późniejszych czasach ją zamieszkiwał.
Kilka słów o historii wieży (źródło www.wiezasiedlecin.pl)
Średniowieczna wieża mieszkalna w Siedlęcinie została wzniesiona przy przeprawie przez Bóbr. Za jej budowniczego uważa się Henryka I – księcia jaworskiego, który miał wybudować ją w pierwszej połowie XIV wieku (według badań dendrochronologicznych około 1315 roku).
Wieża (jedna z największych tego typu w Europie) została wzniesiona z kamienia, na planie zbliżonym do prostokąta, o wymiarach 22,2 na 14,35 m.
Podpiwniczona wieża miała pierwotnie trzy kondygnacje i otoczona była fosą. Zwieńczona była krenelażem, którego ślady do dziś widoczne są na najwyższej kondygnacji. Najprawdopodobniej w drugiej połowie XVI wieku wieżę podwyższono o jedną kondygnację i nakryto czterospadowym dachem. W tym samym czasie wybito nowe okna oraz założono wykusze latrynowe.
Po śmierci Henryka I Siedlęcin wraz z całym księstwem jaworskim odziedziczył jego bratanek, książę świdnicki – Bolko II. W 1368 lub 1369 roku księżna Agnieszka (wdowa po Bolku II) sprzedała wieżę dworzaninowi Jenschinowi von Redern. W rękach tej rodziny wieża pozostawała do połowy XV wieku. Wtedy to stała się własnością rodu Zedlitzów.
W XVIII wieku właścicielami wieży w Siedlęcinie stali się von Schaffgotschowie. Wtedy to po południowej stronie wieży dobudowano budynek dworski oraz zasypano część fosy. Najprawdopodobniej również wtedy wieżę przekształcono w spichlerz. W 1840 roku rozebrano pozostałości murów obronnych. W rękach Schaffgotschów obiekt pozostawał do 1945 roku.
Wieża jest zabytkiem wyjątkowym w skali Światowej. Jednak bardzo niedofinansowanym. Nie dlatego, ze właściciele źle o nią dbają, czy nie starają się o dotacje. Ci wywiązują się ze swoich obowiązków doskonale. Mają plan i pomysł, wieża zarabia. Są różne fajne inicjatywy.
Jeśli ktoś nie wie co zrobić z 1% swojego podatku - można go przeznaczyć na wieżę. Ja tak właśnie w tym roku zrobię.

Zachęcam do odwiedzenia Wieży osobiście.
Dla tych, którzy nie mają możliwości - polecam stronę wiezasiedlecin.pl ora profil na FB

Wieża na mapie kliknij TU
Profil Wieży na Facebooku TU
Zwiedzanie wieży trwa około godziny.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Dzień dobry Świecie!

Skoro trafiłeś na tego bloga znaczy, że świat starych zamczysk nie jest Ci obcy.
Będę tu publikować foto-relacje ze swoich wypraw, wraz z krótkimi opisami odwiedzanych obiektów. Mam nadzieję, że przedstawiane informacje które zamieszczę będą interesujące i zachęca do samodzielnego odkrywania przedstawionych miejsc.