Do tego
miejsca pierwszy raz próbowaliśmy dotrzeć
w 2015 roku. Szliśmy jednak od strony Tworylnego i powstrzymały nas
wysoka trawa i podmokły, bagienny teren ciągnący się w stronę Krywego. Cała
wycieczka zakończyła się jedną skręconą kostka i nocną wizytą w szpitalu w
Lesku. Wiedzieliśmy, ze tam wrócić musimy! Udało się w tym roku, już we troje
:). Mimo tego, ze jest to jedno z najdzikszych i bezludnych miejsc w Bieszczadach,
jest ono też jednym z najpiękniejszych ich zakątków. Chociaż aby do niego
dotrzeć musimy przejść obok wielu tabliczek ostrzegających przed możliwym
spotkaniem z niedźwiedziem. O "wsi widmo" w Bieszczadach słyszał
chyba każdy, kto chociaż troszeczkę zna te rejony. Położona u podnóża Otrytu, w
malowniczej dolinie, wieś opustoszała całkowicie w 1947 roku.
Ale
zacznijmy od początku... W 1502 wieś była w dobrach należących do Kmitów. Tak,
tak tych Kmitów o których pisałam przy okazji wpisów o zamkach w Lesku i
Sobieniu. Pierwsza wzmianka, z nazwą
wsi, pochodzi z 1526. Do roku 1553 znajdowała się ona w rękach Piotra Kmity,
później wdowy po nim Barbary Kmity z Herburtów. Na przełomie XVIII i XIX wieku
dobra te należały do rodziny Łążyńskich, wtedy też nastał okres świetności
dworu. Później powstał tu także tartak parowy, którego ruiny zachowały się do
dziś. W 1848 istniała w Krywem szkoła parafialna. W 1852 roku był tu murowany
dwór i przyległe do niego budynki, park i staw.
Po 17
września 1939 Krywe znalazło się na granicy Niemiec i ZSRR. Tereny na północ od
Sanu znalazły się pod okupacją sowiecką, na południe od Sanu okupantem byli
Niemcy. W 1945 roku do Polski wróciła część niemiecka (północny brzeg Sanu
odzyskaliśmy dopiero w 1951 na mocy umowy między Polską i ZSRR o wymianie
terenów przygranicznych, zamieniliśmy je wtedy na kawałek ziemi na Lubelszczyźnie
ale to już inna historia). Wysiedlono wtedy 16 rodzin do Związku Radzieckiego.
Stało się tak dlatego, że większość mieszkańców Krywego skryła się w tym czasie
w lesie. Na przełomie kwietnia i maja 1947, w ramach akcji "Wisła",
oddział Ludowego Wojska Polskiego dokonał wysiedlenia większości pozostałych
mieszkańców w liczbie ok. 320 osób. Wywieziono ich do powiatu Szczecinek w województwie
Zachodniopomorskim. Zaraz po opuszczeniu Krywego przez mieszkańców podpalono
wszystkie zabudowania, pozostawiając jedynie cerkiew. Oszczędzonej przez wojsko
polskie cerkwi nie było jednak dane pozostać długo w nienaruszonym stanie.
Ograbili ją mieszkańcy okolic Wołkowyji (tak przynajmniej ludzie mówią). Zdjęto nawet blachy z pokrycia dachu. Dla
zatarcia śladów dodatkowo obiekt został podpalony. I w takim oto stanie cerkiew
pozostaje do dziś.
Parę słów
o cerkwi:
Cerkiew
greckokatolicka pw. św. Paraskiewii w Krywem, była najprawdopodobniej trzecią z
kolei świątynią w tym miejscu. Pierwsza wzmianka o cerkwi pochodzi już z roku
1589. Następna cerkiew - pw. św. Mikołaja - wzmiankowana była w roku 1756.
Ostatnia, murowana, zbudowana została w roku 1842; była cerkwią parafialną -
funkcję parocha (proboszcza) w latach budowy pełnił Józef Ferentsek. Budowla
orientowana - z prezbiterium od wschodu, cerkiew ulokowana na wzgórku o nazwie
Diłok. Dom Boży powinien przecież zawsze stać wyżej niż reszta zabudowań.
13
sierpnia 2011 w ruinach cerkwi w Krywem odbył się ślub jedynych jego
mieszkańców - Antoniny i Stanisława Majsterków. We wrześniu 2015 Antonina
Majsterek zginęła w wypadku samochodowym i została pochowana na cmentarzu w
Krywem.
8 lipca
2017 roku odbyła się w Krywem uroczystość ustawienia i poświęcenia Krzyża
Pamięci mieszkańców wsi. W uroczystości wzięli udział potomkowie byłych
mieszkańców Krywego a mszę odprawił ks. Miron Michaliszyn.
To miejsce
trzeba odwiedzić!
Krywe na mapie kliknij: TU
Koniecznie musimy się tan wybrać w przyszłym roku. Teraz mieliśmy dość błota na drodze i zrezygnowaliśmy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Oj błoto było po kolana :) Ale warto było :D
OdpowiedzUsuń