Świny odwiedziłam 29 marca 2017. Właściwie nie miałam w planach tego zamku. Jakoś o nim nawet nie pomyślałam. Celem był Bolków. Trasa z Grodźca. I nagle pojawia się on. Piękny, potężny.
Od razu się w nim zakochałam. Po chwili radości "bum" i przykre zderzenie z rzeczywistością. Zamek dostępny dla turystów jest tylko od kwietnia do końca października. Poza sezonem można wejść na teren zamku, jednak trzeba umówić się wcześniej. No cóż zobaczyłam go chociaż z zewnątrz. Zdecydowanie było warto. Koniecznie muszę tam wrócić. Prawdę mówiąc, to teraz jestem nawet w lepszej sytuacji, przeczytałam już chyba wszystko na jego temat i wiem na co zwrócić uwagę podczas kolejnej wizyty.
Zamek Świny, to jeden z najstarszych zamków piastowskich na terenie Dolnego Śląska. Jest również najstarszym zamkiem, znajdującym się rękach prywatnych. Był siedzibą rodu Świnków. Świnkowie znani byli z waleczności i długowieczności. W przyzamkowym kościele możemy znaleźć groby jego dawnych właścicieli. Między innymi rycerza Burgmana von Schweinichen, który cieszył się tak dobrym zdrowiem, że w wieku 110 lat konno cwałował po polach, a zmarł na przeziębienie.
Historia osadnictwa obronnego w Świnach sięga X wieku, gdy w miejscu tym powstał drewniany dwór, strzegący przejścia przez Przełęcz Lubawecką, wymieniony w roku 1108 w dokumentach czeskiego kronikarza Cosmasa jako Suini in Poloniae. Być może w niedługim czasie dwór rozwinął się w znaczący ośrodek administracyjno-wojskowy, noszący wówczas miano kasztelanii. Wymienia ją bowiem już w 1155 roku protekcyjna bulla papieża Hadriana IV. W okresie od 1230 do 1248 wzmiankowani są kasztelanowie Tader (1230r.), Jaxa (1242r.) i Petrico - Piotr ze Świn (1248r). Z chwilą wzniesienia w nieodległym Bolkowie (dawny Hain) zamku gród stracił istotne dla władców świdnickich znaczenie i przeszedł w prywatne ręce. Jest to jedna z hipotez. Druga zakłada, że Świny jeszcze za czasów pogańskich stanowiły prywatną rezydencję słowiańskich władyków śląskich z rodu panów Świńska Głowa, rozprzestrzenionym na ziemach śląskich oraz na Morawach, którzy po zajęciu Śląska przez Mieszka I stali się zwolennikami Piastów i otrzymali od potomków Władysława Wygnańca funkcję kasztelanów, którą pełnili do chwili wzniesienia przez Bolka I warowni w pobliskim miasteczku Hain.
Pierwszym znanym nam terminem określającym gród było Suini lub Zvini użyte przez kronikarza Kosmasa w swej kronice z datą 1108. Od roku 1155 nazywano go Zpini, w 1331 funkcjonowała wciąż słowiańska terminologia Swinino, w 1317 Swin, w 1325 Sweina, zaś po 1407 - Sweyne. Przed drugą wojną światową miejscowa ludność określała warownię jako das alte Sauhausel. Po wojnie przez krótki okres zamek nazywano Świniogrodem.
W 1323 r. właścicielem zamku był Henricus de Swyn. Na miejsce drewnianych umocnień w połowie XIV w. Świnkowie wystawili z łamanego kamienia pięciokondygnacyjną wieżę mieszkalno-obronną o bardzo masywnych 2,5-metrowych murach wraz z murem obwodowym]. Wieża miała wymiary 12x18 metrów i przykryta była dwuspadowym dachem. Do dziś zachował się w jej ścianie gotycki portal wejściowy. W połowie XV w. Gunzel von Schweinichen dobudował do wieży dwuszczytowy budynek mieszkalny i nowe
fortyfikacje obwodowe. Ostatnią i najdalej idącą przebudowę zamku przeprowadził w latach 1614-1660 Johann Sigismund von Schweinichen, który zmienił rodową siedzibę w renesansową rezydencję. Dzięki kontaktom z mistykami, alchemikami i różokrzyżowcami Johann Sigismund założył koło teozoficzne oraz utworzył w Świnach bibliotekę mistyczno-teozoficzną. W 1624 r. na zamku przebywał mistyk Jakub Boehme. Od północnego zachodu dobudowano prostokątny pałac. Kompleks otoczono obwarowaniami przystosowanymi do użycia broni palnej, na które składały się nowy mur obronny oraz basteje i mały bastion. Wjazd chronił most zwodzony. Ufortyfikowany został także teren podzamcza, na południowy wschód od zamku właściwego znajdują się resztki trójkątnego bastionu ziemnego.
Po wymarciu w 1702 r.( na Jerzym Ernescie von Schweinichen) młodszej, rezydującej na Świnach gałęzi rodu Świnków, w 1713 r. zamek przejął zięć zmarłego, Sebastian Henryk von Schweinitz. W 1762 r. Świny, które szczęśliwie nie ucierpiały ani w czasie wojen husyckich, ani wojny trzydziestoletniej, zostały złupione przez rosyjskie wojska podczas wojny siedmioletniej. W wyniku dewastacji von Schweinitzowie oddali zamek na licytację w 1769 r. sprzedając go pruskiemu ministrowi stanu Janowi Henrykowi hrabiemu von Churschwandt. Zamek pozostał jednak niezamieszkany i niszczał. Wdowa po ministrze przekazała Świny swej córce z drugiego małżeństwa, Teresie von Schlabrendorff, po której zamek odziedziczyli jej potomkowie, austriaccy hrabiowie Hoyos von Sprinzenstein, którzy pozostali jego właścicielami aż do 1941 r., kiedy zostali zmuszeni do sprzedania posiadłości państwu. Wehrmacht urządził w zamku magazyn części do samolotów.
Największych zniszczeń po dewastacji z 1762 r. dokonały na zamku huragany w 1840 r. (dach zerwany z wieży), 1848 r. (zawalenie szczytu wieży) i 1868 r. Wreszcie pożar w 1876 r. strawił całkowicie wnętrze zamku. Próby zabezpieczenia rozpadającej się budowli podjęto w 1931 r. W latach 1936-1937, pokryto wieżę dachem. Jednak dalsze prace rozpoczęto dopiero po 30 latach.
Podobno Zamek Swiny i Zamek Bolków połączone były podziemnym korytarzem. Nigdy jednak po takim śladu nie odnaleziono. Patrząc na odległość łączącą zamki i ukształtowanie terenu - faktycznie istnienie korytarza jest mało realne.
(na zdjęciu poniżej widok z Zamku Świny, na Zamek Bolków)
Zamek Świny na mapie kliknij: TU
"Pijany jak świnia" jest to dość znane powiedzenie. Powinniśmy powiedzieć raczej jak Świnka. Bo to właśnie temu rodowi je zawdzięczamy. Dlaczego ? Oprócz tężyzny fizycznej i dobrego zdrowia mężczyźni z rodu Świnków słynęli z upodobania do uciech stołu, węgierskiego wina i mocnych trunków. Podania mówią, że w średniowieczu Henryk Świnka pijał tylko z dziesięciolitrowej czary, gardząc mniejszymi naczyniami. Do legendy przeszedł pijacki turniej Jerzego Wilhelma Świnki. Kiedy podczas uczty na cześć szlachcica goszczącego u Świnków doszło do przechwałek, kto więcej wypije, mężczyźni założyli się o tysiąc dukatów i karetę zaprzęgniętą w sześć koni. Szlachcic opróżnił dwadzieścia butelek starego węgierskiego wina, jedną po drugiej i już pewny był zwycięstwa, kiedy Jerzy Świnka kazał przynieść wiadro służące do pojenia koni i napełnić je reńskim winem. Opróżnił poidło do dna, a szlachcic zbladł i zaczął się pospiesznie żegnać. Jerzy Świnka pewnym krokiem odprowadził pokonanego gościa do bramy, nie przestając namawiać rywala do wypicia jeszcze "strzemiennego". Mocna głowa i alkoholowe ekscesy rodu szybko stały się słynne w całej okolicy.
Tutaj także byłem i uważam to miejsce za naprawdę piękne
OdpowiedzUsuńhttps://fotokalejdoskop2.wordpress.com/2018/05/13/zamek-swiny/
Dzięki za podzielenie się!
Usuń