Ciężko było wybrać zamek do kolejnego wpisu. Mam ich tak dużo do opisania i tak naprawdę większość z nich bardzo dobrze wspominam. Generalnie jestem wielbicielem ruin. Jeśli mam do wyboru zwiedzanie
odnowionego, wyremontowanego zamku lub ruiny - w pierwszej kolejności wybiorę
to drugie. Ruiny, a nawet tylko relikty mają w sobie coś niesamowitego. Na mojej "zamkowej liście" są jednak dwa czy trzy wyjątki od tej reguły. Jednym z nich jest zamek w Oporowie.
Mimo tego, że zdecydowanie nie należy do ruin, dodatkowo jest jednym z
najmniejszych jakie widziałam, ma w sobie coś co sprawiło, że odwiedziłam go
już trzy czy cztery razy. I zdecydowanie zamierzam jeszcze do niego wrócić.
Zamek w Oporowie
pochodzi z pierwszej połowy XV wieku. I tak naprawdę jest jedną z lepiej zachowanych, nie
zmienionych zanadto w czasie remontów, budowli z tamtego okresu w Polsce. Budowę
rozpoczął wojewoda łęczycki, Mikołaj Oporowski. Wzniósł rycerską wieżę mieszkalną
(pierwsze wzmianki o niej są z 1418 roku), budynek o wymiarach 8,3x9,6m,
posiadał trzy kondygnacje. Nie doczekał on jednak końca budowy całego zamku.
Zmarł w 1425 roku. Wedle ówczesnego zwyczaju
prawo do fortalicji zachowała wdowa po wojewodzie Krystyna (Krzystka), córka Przedpełka
ze Służewa h. Pomian. A kiedy ta
zmarła w 1428, jej sześciu synów (to nie jedyne dzieci tej pary, jednak pozostali synowie zmarli przed śmiercią Mikołaja, a jedyna córka nie miała prawa do dziedziczenia). Bracia okazali się dość zgodni i zawarli
ugodę. Na jej mocy Oporów i przyległości przeszły na własność jednego z nich - Władysława Oporowskiego (późniejszy arcybiskup gnieźnieński). Porozumienie to zawierało jednak klauzulę, że powinnością nowego gospodarza jest gościć swych braci w razie potrzeby, miał on też obowiązek ukończyć rozpoczętą przez ojca inwestycję. I Władysław inwestycje ukończył. Po jego śmierci w 1453 roku, zamek odziedziczył jego brat, Piotr.

Zamek otacza krajobrazowy park założony w 1.
poł. XIX w., w którym czytelne jest wcześniejsze założenie XVII-wiecznego
ogrodu. Gruntowne prace konserwatorskie wykonane w latach 1962-1965 usunęły
część przebudowy z XIX w., przywróciły pierwotną sylwetkę dachów i ganek
komunikacyjny domu mieszkalnego. Spod tynków odsłonięto gotyckie portale i okna
oraz drewniane, polichromowane stropy.
na własność jednego z nich -
Władysława 
Dla mnie fenomenem tego obiektu jest to, że przekraczając
bramę i wchodząc do parku zamkowego czujemy się troszkę jak w innym świecie. Wszystko
tu do siebie tak bardzo pasuje. Nie ma elementów oderwanych od całości. Trochę
tak jakby czas tu zatrzymał się w miejscu.
I na koniec legendy. Każdy zamek ma swojego ducha. Oporów również
nie jest gorszy w tym temacie ma ich nawet kilka. Jest Biała Dama, czyli
kasztelanka, Barbara Tarnowska, żyjąca na zamku w XVII w. Ale chyba najbardziej znanymi duchami zamku
są duchy pewnych kochanków.

Według legend, do dziś można
usłyszeć jęki nieszczęsnych kochanków, dochodzących zza kaplicy zamkowej. Duchy
zmarłych mają też pojawiać się przy murach zamku oraz przechadzać się po
korytarzach klasztoru. Pamiątką po owym zdarzeniu jest głaz, leżący na tak
zwanym zapłociu. Legenda panny i jej kochanka nadal jest żywa, bo w 2010 roku
zamkowy monitoring miał zarejestrować tu tajemnicze zjawiska. Stało się to 15
lipca 2010 roku, kiedy to o 3 nad ranem zamkową kaplicę wypełniła tajemnicza i
pulsująca poświata. Ponadto zarejestrowano krążący po podłodze promień i białe
obiekty, włączył się też alarm. Niecały tydzień później (20 lipca) sytuacja się
powtórzyła.

Jeśli będziecie więc w okolicach Kutna - zdecydowanie
polecam. Ten zamek trzeba zobaczyć!
Zamek na mapie kliknij: TU
Tajemnicze zjawiska na zamku zarejestrowane przez monitoring kliknij: TU i TU