Zamek w
Uniejowie odwiedziłam już dosyć dawno bo na początku 2019 roku. Jakoś od tego
czasu nie było czasu i okazji aby o nim napisać. W sumie to sama nie wiem
dlaczego. Wróciłam do niego teraz przy okazji pisania artykułu dla Castles.today.
I tak sobie pomyślałam, że ten zamek jest baaaardzo niedoceniany. Dlaczego? Ano
powodów jest co najmniej kilka.
Na początku warto wspomnieć, że ten zamek to jeden z
nielicznych zachowanych w tak dobrym stanie do dnia dzisiejszego. Tak, tak od
czasów ostatniej wielkiej przebudowy praktycznie
się nie zmienił. Mało tego, w warowni można do dziś zobaczyć nawet ślady średniowiecza
i to nie jakieś odrestaurowane, wybudowane na nowo fragmenty. Nic z tych
rzeczy. Widzimy prawdziwe średniowieczne mury, który praktycznie non-stop
używane są do dziś. Ale o tym wszystkim zaraz.
Zacznijmy od samego Uniejowa, który większości ludzi kojarzy
się z termami. W sumie dobrze, bo
faktycznie tuż obok zamku mamy wielki kompleks basenów. Jednak sprowadzanie
tego miasta tylko i wyłącznie do tej atrakcji byłoby co najmniej
niesprawiedliwe. Przecież Uniejów to jedno z najstarszych miast w Polsce. Jego
początki datowane są na XI wiek. Natomiast pierwsze zachowane wzmianki o
Uniejowie pochodzą z XII wieku. W bulli
gnieźnieńskiej papieża Innocentego z 1136 roku miejscowość Unieievo (tak, tak -
to pierwsza nazwa tego miasta) wymieniona została jako włości arcybiskupstwa
gnieźnieńskiego.
Po raz pierwszy prawa miejskie nadano mu dopiero około 1285
roku. W Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski z 1357 roku możemy natomiast przeczytać
civitatem
Uneyow cum foro et villaeidem coniuncta dicta Koscelna wes, czyli również widzimy
Uniejów wymieniony jako miasto.
No dobrze, ale co z zamkiem? Tu już mamy poniekąd prawdziwą
zagadkę ;) Nie wiemy kiedy powstało pierwsze założenie obronne w Uniejowie. Najprawdopodobniej
jeszcze w XII wieku. Wiemy za to, za sprawą
zapisków z roku 1339 roku, że w 1331 roku uniejowskie
"castrum", zostało całkowicie zniszczone przez najazd Krzyżaków. Opis
ten pozwala nam też wywnioskować, że skoro pierwsza warownia został doszczętnie
zniszczona to musiała być w całości drewniana. Co w takim razie było dalej? Dalej pojawił się
Jarosław Borgia Skotnicki, arcybiskup gnieźnieński.
Ten bliski współpracownik
Kazimierza Wielkiego znany był z zamiłowania do stawiania różnych budowli. Budował
liczne kościoły, klasztory i wybudował cztery zamki. Jeden z nic to zamek w
Uniejowie.
Założenie Skotnickiego powstało w latach 1350-1365. Warownia,
mimo, ze była własnością arcybiskupów, włączona została do kazimierzowskiego
systemu twierdz granicznych. Między innymi jej zadaniem była obrona granic
Korony od północy i północnego-zachodu. Zamek stanął nad brzegiem Warty. Specjalnie
usypano do tego celu sztuczne wzniesienie. Składał się wówczas z czworobocznego obwodu murów (23x29 metrów)
z przelotem bramnym. Wewnątrz obwodu, od
strony południowej znajdował się reprezentacyjny, trzypiętrowy dom mieszkalny.
Do niego dostawiona była zamkowa kaplica. Całości dopełniał okrągły stołp,
czyli wieża ostatecznej obrony. Wznosiła się ona na 25 metrów i miała średnicę
ok 9 metrów.
Mimo dobrego mogłoby się zadawać ufortyfikowania warowni
została ona dość szybko zdobyta. I to nawet nie przez wielką armię, a przez Bernarda
z Grabowa i jego wojaków. Powodem
najazdu było domaganie się spadku po swym zmarłym bracie, proboszczu
uniejowskim - Pełce. Po tym zdarzeniu zamek umocniono. Do zachodniego skrzydła
obiektu dostawiono dwie czworoboczne, trzypiętrowe wieże mieszkalne. Wjazd na
zamek umocniono budując wieżę bramną. Całość założenia otoczono również
dodatkowym murem, tworząc ty samym międzymurze o szerokości około 6,5 metra. To
jednak równiez nie zapewniło wystarczającego bezpieczeństwa warowni. . W 1491
roku zamek znowu został zdobyty. Tym razem przez Wawrzyńca Kośmidra
Gruszczyńskiego herbu Poraj, toczącego prywatna wojnę z arcybiskupem Zbigniewem
Oleśnickim. W tym czasie jednak zamek nigdy nie miał jakiejś znaczącej roli.
Główne rezydencje biskupów mieściły się w Łowiczu. Uniejów służył jako
biblioteka, więzienie czy w końcu miejsce ukrycia skarbów biskupich podczas
wojny trzynastoletniej.
W 1525 roku warownie mocno
zniszczył pożar. Chociaż odbudowe podjęto natychmiast (podjął się starosta
Stanisław z Gomolina.) trwała blisko 10 lat. Wykonana za to została w stylu renesansowym. Wtedy
powstał narożny budynek, który łączył wieże bramną z najstarszą zamkową wieżą.
Przeniesiono do niego miedzy innymi zamkową kaplicę (a ja sama w niezmienionej
praktycznie formie możemy podziwiać do dziś). Wieżę obronną podniesiono o
dodatkowa kondygnację. Z drugiej strony wieży bramnej, wybudowano mieszkalne
skrzydło południowe. Sama brama wjazdowa zyskała zaś piękny barokowy portal.
Czasy potopu szwedzkiego obeszły
się z uniejowskim zamkiem nad wyraz łagodnie. Kolejni biskupi przeprowadzali tylko
niewielkie remonty. W tym okresie warownia zatraciła resztę swoich obronnych
cech. Zabudowano istniejące od dwustu lat międzymurze. Ostatnie niewielkie
remonty w połowie XVIII wieku przeprowadził biskup Krzysztof Antoni Szembek.
W 1796 zamek został odebrany dostojnikom
kościelnym. Przez 40 lat budowla stała praktycznie opuszczona. Dopiero w 1836
roku rząd carski przekazał zamek generałowi
Karolowi Toll. On osobiście nigdy do zamku nie przybył, za to zamieszkał w nim
jego syn Aleksander. To właśnie jemu zawdzięczamy ostatnią, klasycystyczną
przebudową obiektu. W 1848 roku nadał zamkowi styl romantyczny. Rozebrał
narożne wieże mieszkalne, a na miejscu zachodniego muru wybudował
klasycystyczny taras z charakterystycznymi schodami. Małżonka Aleksandra
dopełniła prac na zamku zakładając piękny ogród. Rośliny do niego importowała z
ogrodów botanicznych w całej Europie. Sprowadzała
do Uniejowa sadzonki egzotycznych drzew i krzewów. To dzięki niej zagościły tu takie
okazy jak kaukaskie dęby, czarne sosny, srebrzyste klony, platany , górskie
wiązy, czy klęk kanadyjski oraz krzew tureckiej leszczyny.
Tollowie władali zamkiem do 1919
roku. Z reszta rodzina spolszczyła się i bardzo zadomowiła na tych terenach.
Jednak po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zabytek przeszedł na rzecz
skarbu państwa. W zamku urządzono wtedy szkołę i pensjonat. Kolejny trudny
okres to II wojna światowa. Co prawda zamek nie uległ zniszczeniom jednak zamieniono
go na magazyn. Trzymano w nim zboża, węgiel i co najgorsze sól. I to właśnie
ona poczyniła w zamkowych ścianach wielkie zniszczenia. Tak naprawdę na tyle mocno
wżarła się w cegły, że niszczy je do dziś.
Nowe życie obiekt otrzymał w
latach 1956-1967. Wtedy został odnowiony oraz wyremontowany według projektu
Zdzisława i Heleny Ziętkiewiczów. Początkowo mieściło się w nim archiwum. W
chwili obecnej mieści się w nim hotel i restauracja.
Tyle historii, ale czego możemy
spodziewać się odwiedzając ten obiekt. Moim zdaniem hotel utrzymany jest w
całkiem przyjemnym zamkowym stylu. Pokoje są dobrze wyposażone, wygodne oraz
czyste. W zamku mieści się niewielkie muzeum, można go również zwiedzać z
przewodnikiem. Szczególnie polecam wejście na zamkową wieżę (tak, tak na ten
stołp, o którym pisałam wcześniej). Rozpościera się z niego piękny widok. Gorąco
polecam również spacer po zamkowym ogrodzie. Do dziś zachwyca. Pakowe alejko
przyjemnie sie wiją i naprawdę miło można w nim spędzić czas. Jednak jak dla
mnie wisienką na torcie tego obiektu jest restauracja. Bez żadnej zbędnej
reklamy czy lokowania produktu... Jedzenie jest obłędne. Spokojnie mnożna wybrać
się tam również na obiad z małym dzieckiem. Ja byłam z 2,5 letnią wtedy córką. A
to wszystko za naprawdę rozsądna cenę. Dla tego jedzenia na 100% jeszcze tam
wrócę. Dodatkowo wielbiciele "zamkowych magnesów" również nie będą
zawiedzeni. Zamek ma w ofercie naprawdę piękne souveniry. I znowu cena mnie
zaskoczyła, bo w wielu innych tego typu obiektach za tego typu przyjemność
musimy zapłaci znacznie więcej. Oczywiście
przy okazji wizyty na zamku warto zarezerwować sobie więcej czasu i odwiedzić również
baseny termalne ;)
Na koniec jeszcze wspomnę o
zamkowych Białych Damach. W Uniejowie mamy ich urodzaj ;) Jedna to Zona
Aleksandra Tolla, która tak ukochała zamkowy ogród, że nawet po śmierci go
dogląda i przechadza się po nim nocami. Druga, zwana Uniejką, to młoda
dziewczyna, która chciała zgubić zbójców chcących zrabować złoto ukryte na
zamku. Udało się jej, jednak sama
przypłaciła to życiem. Od tej pory
również i ona pojawia się w okolicach warowni.
Tak jak mówiłam, ten zamek jest
naprawdę wart odwiedzenia. Zdecydowanie warto poświęcić weekend i bliżej go
poznać.
Zamek na mapie kliknijTU
Zamek na FB kliknij TU
Strona www zamku kliknij TU