sobota, 14 marca 2020

Kruszwica, u Popiela w Mysiej Wieży

Zamek, a w zasadzie relikty zamku w Kruszwicy odwiedziłam w lutym 2019. Taki miły, niedzielny spacer. Naprawdę polecam. Przede wszystkim musicie wiedzieć, że te okolice to nie tylko zamek. To naprawdę urocze miejsce nad brzegiem malowniczego jeziora Gopło. Tak, tak, ja też od razu myślę o Balladynie Juliusza Słowackiego ;)  Ale o legendach tego miejsca opowiem pod koniec mojego wpisu. 
Zacznijmy po kolei. Z kruszwickiego zamku zostało naprawdę niewiele. Trochę piwnic, murów i charakterystyczny stołp, czyli osławiona Mysia Wieża (ups... i znowu legenda... Ale do Popiela też dojdziemy). Ze szczytu wieży można podziwiać przepiękny widok na okolicę. A co wiemy o samym zamku? Kto i kiedy go zbudował i jakie pełnił funkcje?  Najstarsze ślady osadnictwa na Półwyspie Rzępowskmi pochodzą już z neolitu, około 3900–1800 p.n.e. Pierwszy gród na tych terenach to mniej więcej rok 500 rok p.n.e. Ale to oczywiście czasy zamierzchłe nie mające nic wspólnego z zamkiem. Idźmy więc dalej. Nie jest prawdą, często powtarzane twierdzenie, że Kruszwica była  głównym grodem plemienia Goplan. Ten prawdopodobnie mieścił się około 20 kilometrów dalej, w Mietlicy. Dopiero kiedy w IX wieku plemię Goplan zostało włączone do państwa Polan Kruszwica stała się znaczącym ośrodkiem miejskim. Zanim zbudowano zamek znajdował się na tych terenach zespół osadniczy z grodem i rozbudowanymi podgrodziami. Od końca XII wieku ośrodek ten był siedzibą kasztelanii kruszwickiej. W tym właśnie okresie powstała romańska kolegiata świętego Piotra i Pawła oraz grodowy kościół świętego Wita. No dobrze, ale co z zamkiem? w 1303 roku Kruszwica otrzymała prawa miejskie.  Jednak już 1331 roku, w następstwie wojen z Krzyżakami gród został spalony i prawie całkowicie opuszczony. Krzyżacy władali tymi ziemiami aż do 1337 roku. I wtedy pojawił się ON, ostatni z dynastii Piastów na tronie polskim, Kazimierz Wielki. Król wiedział o tym jak bardzo strategiczne są te tereny. Postanowił więc na miejscu starego grodu wznieść nowy zamek - całkowicie murowany. Siedzibę kasztelani i starostwa. 
Jak postanowił tak też zrobił. Prawdopodobnie jeszcze pod koniec pierwszej połowy XIV wieku warownia została wzniesiona. Nie był to zamek "byle jaki ". Był murowany z cegły, na fundamentach z kamieni eratycznych. Było to czworoboczne założenie, składające się z murów obwodowych, narożnej ośmiobocznej wieży (tej która podziwiamy dziś), oraz domu opartego o kurtynę. W późniejszych latach, kiedy zamek kilkakrotnie trawiony był przez pożary nie tylko go odbudowywano, ale i rozbudowywano. w 1616 roku odnotowano na terenie zamku trzy budynki. Wymienione są one jako "kamienica" orz "budowanie stare i nowe". W czasie potopu, w 1655 roku zamek został zajęty przez Szwedów. Rezydowali w nim aż do 1657 roku, kiedy to podczas opuszczania obiektu spalili go. Po tych wydarzeniach warownia już nigdy się nie podniosła. Obiekt stopniowo podupadał, aż popadł w całkowitą ruinę. W XVIII i XIX wieku został rozebrany.
Podczas badań archeologicznych odkryte zostały miedzy innymi pozostałości piętrowego, podpiwniczonego, jednotraktowego budynku, który przylegał bezpośrednio do domu przy kurtynie południowej.
I teraz właśnie nadszedł ten czas kiedy postaram wyjaśnić się kilka spraw związanych z kruszwickimi legendami.  Historie o Popielu i Mysiej Wierzy znają chyba wszyscy. Ja muszę się przyznać, że jest to jedna z pierwszych zamkowych legend jakie poznałam w dzieciństwie. Ale czy stołp zamku w Kruszwicy to naprawdę miejsce śmierci legendarnego króla? I czy on w ogóle istniał i czy zjadły go gryzonie? Aby to wszystko ustalić musimy się cofnąć wiele wieków wstecz... I to nie do XIV wieku, z którego pochodzi zamek, a jeszcze dalej. Mamy więc odpowiedz na pierwsze pytanie. Wieża, którą możemy oglądać dziś z pewnością nie jest Mysią Wieżą. Jej fundator, Kazimierz Wielki, był ostatnim Piastem na tronie Polskim. Popiel to historia jeszcze przedpiastpwska.  No dobrze, w takim razie kim był i kiedy żył legendarny władca? Zgodnie z ustaleniami historyków Popiel to postać pochodząca z II połowy IX wieku. Czyli dokładnie z czasów kiedy plemię Goplan wcielone zostało do państwa Polan. Ciekawy przypadek? Nie tak do końca ;)  Czy Popiel był władcą Goplan właśnie czy już Polan, tego właśnie nie wiadomo. Ale w ogóle skąd mamy jakieś informacje? Ano z kronik. Pisała o nim między innymi sławna Kronika Wielkopolska, Wincenty Kadłubek czy Gall Anonim. W "Kronice Polskiej" tego ostatniego czytamy „...Był mianowicie w mieście Gnieźnie, które po słowiańsku znaczy tyle co „gniazdo”, książę imieniem Popiel, który miał dwóch synów...”. To właśnie w tej kronice czytamy, że Popiel był obecny podczas sławnych postrzyżyn Siemowita, syna ubogiego oracza imieniem Piast (znacie tą historię, prawda?). A gdy  Siemowit dorósł, miał usunąć Popiela z tronu i zostać księciem.  Kim był Siemowit chyba nie muszę tu pisać. Wszyscy też zapewne znają jego Prawnuka, Mieszka I. I o ile do samego umiejscowienia Popiela w Gnieźnie można się "przyczepić", to jednak jego autentyczność jest wysoce prawdopodobna.
Zamek w Kruszwicy na rycinie Erika Dahlbergha; źródło domena publiczna
No dobrze a co z Goplaną? Czy ona też istniała? No tu już nie byłabym tak optymistyczna. Goplana to nimfa opisana przez Słowackiego w Balladynie. Postać całkowicie fantastyczna i fikcyjna. Królowa jeziora Gopło. Nie ma tu więc możliwości aby okazała się postacią rzeczywistą. Mimo tego, że wielu wierzy, ze może spotkać ja gdzieś w okolicach tego malowniczego jeziora.
Podsumowując... Zamek w Kruszwicy to naprawdę świetne miejsce na weekendowy spacer. Piękne tereny, cudowne widoki z kawałkiem historii w tle. każdy tu znajdzie coś dla siebie. Jest to jedno z tych miejsc, które naprawdę polecam odwiedzić. Niby z zamku zostało niewiele... ale to co  jest , jest naprawdę ładnie wyeksponowane. Mogę więc Was jedynie zaprosić do tego magicznego miejsca.

Zamek na mapie kliknij TU









poniedziałek, 4 listopada 2019

Uniejów nieco zapomina perełka województwa Łódzkiego


             
   Zamek w Uniejowie odwiedziłam już dosyć dawno bo na początku 2019 roku. Jakoś od tego czasu nie było czasu i okazji aby o nim napisać. W sumie to sama nie wiem dlaczego. Wróciłam do niego teraz przy okazji pisania artykułu dla Castles.today. I tak sobie pomyślałam, że ten zamek jest baaaardzo niedoceniany. Dlaczego? Ano powodów jest co najmniej kilka.

Na początku warto wspomnieć, że ten zamek to jeden z nielicznych zachowanych w tak dobrym stanie do dnia dzisiejszego. Tak, tak od czasów ostatniej wielkiej przebudowy  praktycznie się nie zmienił. Mało tego, w warowni można do dziś zobaczyć nawet ślady średniowiecza i to nie jakieś odrestaurowane, wybudowane na nowo fragmenty. Nic z tych rzeczy. Widzimy prawdziwe średniowieczne mury, który praktycznie non-stop używane są do dziś. Ale o tym wszystkim zaraz.

Zacznijmy od samego Uniejowa, który większości ludzi kojarzy się z termami.  W sumie dobrze, bo faktycznie tuż obok zamku mamy wielki kompleks basenów. Jednak sprowadzanie tego miasta tylko i wyłącznie do tej atrakcji byłoby co najmniej niesprawiedliwe. Przecież Uniejów to jedno z najstarszych miast w Polsce. Jego początki datowane są na XI wiek. Natomiast pierwsze zachowane wzmianki o Uniejowie pochodzą z XII  wieku. W bulli gnieźnieńskiej papieża Innocentego z 1136 roku miejscowość Unieievo (tak, tak - to pierwsza nazwa tego miasta) wymieniona została jako włości arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. 

Po raz pierwszy prawa miejskie nadano mu dopiero około 1285 roku. W Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski z 1357 roku możemy natomiast przeczytać  civitatem Uneyow cum foro et villaeidem coniuncta dicta Koscelna wes, czyli również widzimy Uniejów wymieniony jako miasto.
No dobrze, ale co z zamkiem? Tu już mamy poniekąd prawdziwą zagadkę ;) Nie wiemy kiedy powstało pierwsze założenie obronne w Uniejowie. Najprawdopodobniej jeszcze w XII wieku. Wiemy za to, za sprawą  zapisków z roku 1339 roku, że w 1331 roku uniejowskie "castrum", zostało całkowicie zniszczone przez najazd Krzyżaków. Opis ten pozwala nam też wywnioskować, że skoro pierwsza warownia został doszczętnie zniszczona to musiała być w całości drewniana.  Co w takim razie było dalej? Dalej pojawił się Jarosław Borgia Skotnicki, arcybiskup gnieźnieński. 
Ten bliski współpracownik Kazimierza Wielkiego znany był z zamiłowania do stawiania różnych budowli. Budował liczne kościoły, klasztory i wybudował cztery zamki. Jeden z nic to zamek w Uniejowie.
Założenie Skotnickiego powstało w latach 1350-1365. Warownia, mimo, ze była własnością arcybiskupów, włączona została do kazimierzowskiego systemu twierdz granicznych. Między innymi jej zadaniem była obrona granic Korony od północy i północnego-zachodu. Zamek stanął nad brzegiem Warty. Specjalnie usypano do tego celu sztuczne wzniesienie. Składał się wówczas  z czworobocznego obwodu murów (23x29 metrów) z przelotem bramnym.  Wewnątrz obwodu, od strony południowej znajdował się reprezentacyjny, trzypiętrowy dom mieszkalny. Do niego dostawiona była zamkowa kaplica. Całości dopełniał okrągły stołp, czyli wieża ostatecznej obrony. Wznosiła się ona na 25 metrów i miała średnicę ok 9 metrów.
Mimo dobrego mogłoby się zadawać ufortyfikowania warowni została ona dość szybko zdobyta. I to nawet nie przez wielką armię, a przez Bernarda z Grabowa i  jego wojaków. Powodem najazdu było domaganie się spadku po swym zmarłym bracie, proboszczu uniejowskim - Pełce. Po tym zdarzeniu zamek umocniono. Do zachodniego skrzydła obiektu dostawiono dwie czworoboczne, trzypiętrowe wieże mieszkalne. Wjazd na zamek umocniono budując wieżę bramną. Całość założenia otoczono również dodatkowym murem, tworząc ty samym międzymurze o szerokości około 6,5 metra. To jednak równiez nie zapewniło wystarczającego bezpieczeństwa warowni. . W 1491 roku zamek znowu został zdobyty. Tym razem przez Wawrzyńca Kośmidra Gruszczyńskiego herbu Poraj, toczącego prywatna wojnę z arcybiskupem Zbigniewem Oleśnickim. W tym czasie jednak zamek nigdy nie miał jakiejś znaczącej roli. Główne rezydencje biskupów mieściły się w Łowiczu. Uniejów służył jako biblioteka, więzienie czy w końcu miejsce ukrycia skarbów biskupich podczas wojny trzynastoletniej.

W 1525 roku warownie mocno zniszczył pożar. Chociaż odbudowe podjęto natychmiast (podjął się starosta Stanisław z Gomolina.) trwała blisko 10 lat.  Wykonana za to została w stylu renesansowym. Wtedy powstał narożny budynek, który łączył wieże bramną z najstarszą zamkową wieżą. Przeniesiono do niego miedzy innymi zamkową kaplicę (a ja sama w niezmienionej praktycznie formie możemy podziwiać do dziś). Wieżę obronną podniesiono o dodatkowa kondygnację. Z drugiej strony wieży bramnej, wybudowano mieszkalne skrzydło południowe. Sama brama wjazdowa zyskała zaś piękny barokowy portal.  
Czasy potopu szwedzkiego obeszły się z uniejowskim zamkiem nad wyraz łagodnie. Kolejni biskupi przeprowadzali tylko niewielkie remonty. W tym okresie warownia zatraciła resztę swoich obronnych cech. Zabudowano istniejące od dwustu lat międzymurze. Ostatnie niewielkie remonty w połowie XVIII wieku przeprowadził biskup Krzysztof Antoni Szembek.
W 1796 zamek został odebrany dostojnikom kościelnym. Przez 40 lat budowla stała praktycznie opuszczona. Dopiero w 1836 roku  rząd carski przekazał zamek generałowi Karolowi Toll. On osobiście nigdy do zamku nie przybył, za to zamieszkał w nim jego syn Aleksander. To właśnie jemu zawdzięczamy ostatnią, klasycystyczną przebudową obiektu. W 1848 roku nadał zamkowi styl romantyczny. Rozebrał narożne wieże mieszkalne, a na miejscu zachodniego muru wybudował klasycystyczny taras z charakterystycznymi schodami. Małżonka Aleksandra dopełniła prac na zamku zakładając piękny ogród. Rośliny do niego importowała z  ogrodów botanicznych w całej Europie. Sprowadzała do Uniejowa sadzonki egzotycznych drzew i krzewów. To dzięki niej zagościły tu takie okazy jak kaukaskie dęby, czarne sosny, srebrzyste klony, platany , górskie wiązy, czy klęk kanadyjski oraz krzew tureckiej leszczyny.


Tollowie władali zamkiem do 1919 roku. Z reszta rodzina spolszczyła się i bardzo zadomowiła na tych terenach. Jednak po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zabytek przeszedł na rzecz skarbu państwa. W zamku urządzono wtedy szkołę i pensjonat. Kolejny trudny okres to II wojna światowa. Co prawda zamek nie uległ zniszczeniom jednak zamieniono go na magazyn. Trzymano w nim zboża, węgiel i co najgorsze sól. I to właśnie ona poczyniła w zamkowych ścianach wielkie zniszczenia. Tak naprawdę na tyle mocno wżarła się w cegły, że niszczy je do dziś.
Nowe życie obiekt otrzymał w latach 1956-1967. Wtedy został odnowiony oraz wyremontowany według projektu Zdzisława i Heleny Ziętkiewiczów. Początkowo mieściło się w nim archiwum. W chwili obecnej mieści się w nim hotel i restauracja.
Tyle historii, ale czego możemy spodziewać się odwiedzając ten obiekt. Moim zdaniem hotel utrzymany jest w całkiem przyjemnym zamkowym stylu. Pokoje są dobrze wyposażone, wygodne oraz czyste. W zamku mieści się niewielkie muzeum, można go również zwiedzać z przewodnikiem. Szczególnie polecam wejście na zamkową wieżę (tak, tak na ten stołp, o którym pisałam wcześniej). Rozpościera się z niego piękny widok. Gorąco polecam również spacer po zamkowym ogrodzie. Do dziś zachwyca. Pakowe alejko przyjemnie sie wiją i naprawdę miło można w nim spędzić czas. Jednak jak dla mnie wisienką na torcie tego obiektu jest restauracja. Bez żadnej zbędnej reklamy czy lokowania produktu... Jedzenie jest obłędne. Spokojnie mnożna wybrać się tam również na obiad z małym dzieckiem. Ja byłam z 2,5 letnią wtedy córką. A to wszystko za naprawdę rozsądna cenę. Dla tego jedzenia na 100% jeszcze tam wrócę. Dodatkowo wielbiciele "zamkowych magnesów" również nie będą zawiedzeni. Zamek ma w ofercie naprawdę piękne souveniry. I znowu cena mnie zaskoczyła, bo w wielu innych tego typu obiektach za tego typu przyjemność musimy zapłaci znacznie więcej.  Oczywiście przy okazji wizyty na zamku warto zarezerwować sobie więcej czasu i odwiedzić również baseny termalne ;)
Na koniec jeszcze wspomnę o zamkowych Białych Damach. W Uniejowie mamy ich urodzaj ;) Jedna to Zona Aleksandra Tolla, która tak ukochała zamkowy ogród, że nawet po śmierci go dogląda i przechadza się po nim nocami. Druga, zwana Uniejką, to młoda dziewczyna, która chciała zgubić zbójców chcących zrabować złoto ukryte na zamku.  Udało się jej, jednak sama przypłaciła to życiem.  Od tej pory również i ona pojawia się w okolicach warowni.

Tak jak mówiłam, ten zamek jest naprawdę wart odwiedzenia. Zdecydowanie warto poświęcić weekend i bliżej go poznać.

Zamek na mapie kliknijTU
Zamek na FB kliknij TU
Strona www zamku kliknij TU








środa, 18 września 2019

Z wizytą u Henryka Firleja, biskupa łuckiego, płockiego, gnieźnieńskiego i prymasa Polski

Dla mnie ten "zamek" to wyjątkowy obiekt. Słowo zamek pisze w cudzysłowie z dwóch powodów. Po pierwsze ciężko nazwać zamkiem to co możemy obecnie zobaczyć na wzgórzu zamkowym w Broku. Po drugie i zdecydowanie ważniejsze... Budowę tego obiektu rozpoczęto, tak naprawdę, w 1617 roku, czyli prawie 90 lat po magicznej dacie 1530, którą przyjmujemy za datę graniczną dla budowy zamków. Tak naprawdę powinniśmy nazywać go pałacem obronnym, a nie zamkiem. Jednak nazwa "zamek" jakoś tak przylgnęła do tej warowni, że ciężko mi myśleć i mówić o nim inaczej.

To o czym muszę tu napisać, to to, ze jest to jeden z zamków do których mam najbliżej. Od dziecka jeździłam na działkę w jego okolicach. A zobaczyłam go dopiero jak miałam... ech... 30 lat. Długo więc czekał na to aż ja go "odkryję". zawsze był mi jakoś "nie po drodze" - zupełnie jak Stary Książ teraz ;) Na swoją "obronę" powiem tylko tyle, że od czasu moje pierwszej wizyt w brockim zamku, odwiedziłam go dodatkowych kilka razy :)  Tak, wiem większość ludzi powie, że tam nawet nie ma co oglądać, ale ja bardzo lubię to miejsce.

Zanim jednak przejdę do zamku/pałacu, najpierw napisze kilka słów o samum Broku. Dlaczego? Jest to najmniejsze miasto w Polsce. Obecnie zamieszkuje je mniej niż 2000 mieszkańców. Jednak to, ze jest małe nie oznacza, że jest nudne. swoimi zabytkami i miejscami godnymi odwiedzenia mogłoby obdzielić jeszcze ze dwa miasteczka. Miasto to po raz pierwszy wzmiankowane jest w 1203 roku. Nie, jeszcze nie jako miasto. W dokumencie wydanym wówczas przez księcia Konrada Mazowieckiego (tak, tak, tego od Krzyżaków) wymieniano Brok jako gród obronny, z kościołem i 18 wsiami, stanowiącymi dobra biskupów płockich.  Prawa miejskie Brok otrzymał dopiero  w 1501 r. z nadania biskupa płockiego Wincentego Przerębskiego herbu Nowina. I tak sobie Brok wyśmienicie prosperował aż do potopu szwedzkiego, a później Powstania Styczniowego, po którym to utracił prawa miejskie. Mimi tego, że 1 marca 1922 roku otrzymał je na powrót, okoliczni mieszkańcy dwoili się i troili aby miasto znów osiągnęło pełnie rozkwitu nigdy do swej świetności sprzed potopu nie powrócił. W czasie  II wojny światowej miasto uległo ogromnym zniszczeniom. Szacowano je na około 80% powierzchni miasta. Tliła się jeszcze iskra nadziej w latach 50 XX wieku, kiedy to rozwój turystki przywrócił miasto do życia. Jednak koniec lat 80 i ogólnokrajowy kryzys społeczno-gospodarczy znów położył się cieniem na miasteczku.

Jednak wszelkie te lata świetności pozostawiły w Broku trwałe ślady. Mamy tu więc oprócz ruin zamku biskupiego, o którym zaraz napiszę więcej, gotycko-renesansowy kościół pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła, klasycystyczny ratusz z I połowy XIX wieku, kilka domów z tego okresu, do tego cmentarz żydowski oraz kurchan z przełomu XVII i XVIII.

Ale wróćmy do samego zamku, bo to powinien być głównym bohaterem tego artykułu.

Tak jak pisałam wcześniej, miłośnik średniowiecza nie ma tu czego szukać. No dobrze, pewnie ma, ale nie w ruinach o których teraz mówimy ;)

Obronny pałac biskupów płockich w Broku powstał w latach 1617-1624, z fundacji Prymasa Polski Henryka Firleja herbu Lewart. Była to budowla dwukondygnacyjna, prostokątna, z kwadratową kaplicą od wschodu. Miała półkolistą absydę, oraz czterokondygnacyjną wieżę na planie kwadratu. Wieża ta stała pomiędzy kaplicą a północnym i zwieńczona była tarasem widokowym, zwany belwederem. Jeszcze w 1910 roku, w ścianie czołowej budowli, widoczny był rząd strzelnic. To właśnie między innymi on świadczyło funkcjach obronnych obiektu. Od strony południowej mieściły się okna ostrołukowe, pozostałe okna miały cechy renesansowe. Siedziba biskupia była bardzo dobrze wyposażona. Ówcześni duszpasterze raczej nie stronili od luksusu. Zamek otoczony był pięknym renesansowym ogrodem oraz sadem. Możemy wyobrazić sonie tylko jak miłe dla oka było to miejsce. Siedząc na tarasie, w otoczeniu kwiatów i drzew można było spoglądać na Bug i delektować się pięknem przyrody. Jednak, jak to mówią, wszystko co dobre szybko się kończy. Potop szwedzki nie oszczędził zamku. Co prawda w 1716 roku, został odbudowany  przez biskupa płockiego Ludwika Załuskiego. Na pamiątkę zakończenia restauracji pałacu umieszczono nad głównym wejściem ośmioboczną tablicę marmurową, opatrzoną łacińskim napisem (obecnie znajduje się ona w kościele w Broku), jednak to nie ocaliło go od zniszczenia i zapomnienia. Po trzecim rozbiorze Polski, Mazowsze znalazło się w zaborze pruskim. W 1796 roku zabrano liczne dobra kościelne, w tym majątek ziemski biskupów płockich. Pałac przeszedł w posiadanie władz zaborczych w 1822 roku. Nikt nie przejmował się wtedy stanem budowli. Nastąpiła dalsza dewastacja. W 1831 pałac "przeżył" jeden pożar. W 1846 roku spłonął dach z wiązaniem, zapadły się sufity. Pałac obrócił się w ruinę. Warto dodać, bo to moim zdaniem bardzo ważne, a próżno szukać o tym informacji w opisie zabytku na stronie miasta, przed pierwszą wojną światową broccy włodarze podjęli decyzję rozbiórce zamku. Miały być z niego pozyskiwane materiały budowlane. A to nie wróżyło niczego dobrego... Chociaż decyzja ta spotkała się ze sprzeciwem mieszkańców,  była realizowana. Jak się domyślacie, to dzięki temu obecnie na miejscu pałacu, możemy zobaczyć jedynie fragment jego wieży.

Co się dzieje teraz?

Teren w okół ruiny został oczyszczony. Słyszy się rożne plotki. O mającym tu powstać muzeum, o jakiejś wystawie itd. Napisałam wiec do urzędu miasta Brok z prośbą o informacje. Dowiedziałam się tyle, że teren jest własnością Mazowieckiego Konserwatora Zabytków i miasto nie wie nic o dalszych planach. Napisałam więc do wskazanej instytucji.... Hmmm... dowiedziałam się jeszcze mniej. A mianowicie tyle, ze teren jest w rękach prywatnych. No cóż... Mam tylko nadzieję, że fragment zamkowej ściany nie podzieli losu całej budowli. ze jednak ktoś się nad nim pochyli i da mu jakieś "drugie życie". Teren ma mega potencjał. Miejsce piękne, blisko Warszawy. Wydawałoby się, ze idealne na wycieczki i pikniki dla młodzieży. Ale może to tylko ja mam takie optymistyczne spojrzenie na kawałek muru ;)

W każdym razie, miejsce polecam :)



Jeśli ktoś szuka noclegu w samym Broku, to ja kiedyś spałam TU. Byłam bardzo zadowolona i z domku i z jedzenia. Jak jest teraz nie wiem.

Zamek w Broku na mapie kliknij: TU

piątek, 30 sierpnia 2019

Zamek Tenczyn - od średniowiecznego zamku do bastejowej twierdzy!


foto:Tadeusz Kordula
Najczęściej jest tak, że najtrudniej mi się zabrać za relacje i opisy moich ulubionych zamków.  Tak było z Ogrodzieńcem, Grodźcem czy Krzyżtoporem. Tak jest i w tym przypadku. Zamek Tenczyn w Rudnie, bo o nim dziś mowa, udało mi się odwiedzić w czerwcu 2019 roku. Nieprzypadkowy to termin. Zamek zwiedzam podczas wspaniałej imprezy z okazji Dnia Dziecka, na której miałam sposobność poprowadzić swoje Warsztaty Zamkowe. Więc jak to mówią przyjemne z pożytecznym! Ale do celu, czyli do Tenczyna :)
Na początku Warto wspomnieć, że wzgórze na którym położony jest zamek (Góra Zamkowa 398 m n.p.m.) to tak naprawdę wygasły wulkan. Trafić na zamek jest dość łatwo. Chociaż kiedy już zjedziemy z autostrady czy innej większej drogi, uliczki robią się bardzo wąskie. Zupełnie jakby nie prowadziły do wielkiej warowni, a jakiegoś małego
foto: Dronequest (US photography)
domku, gdzieś na końcu wsi. Kiedy jednak dojeżdżamy na miejsce już z parkingu widzimy ogrom i przepych Tenczyna. Tak, tak oczywiście oczyma wyobraźni, bo zamek obecnie znajduje się w stanie ruiny. Jednak jest to ruina bardzo okazała, dobrze zachowana i przede wszystkim od jakiegoś czasu bardzo dobrze zarządzana. To jeden z tych obiektów, któremu przejście w ręce prywatne (w tym wypadku w ręce spadkobierców jego ostatniego przedwojennego właściciela Adama hr. Potockiego - Rodzinom Potockich z linii Krzeszowickiej i Bnińskich)  zrobiło bardzo dobrze. Bardzo bym chciała, żeby więcej ludzi z pomysłem, planem i determinacją stawało się właścicielami polskich zamków.

Co wiemy o historii zamku? Legenda mówi, że nazwa  zamku wywodzi się od imienia córki możnowładcy Tynka Starży. Ponoć  przybył on tu w IX wieku, założył Tyniec, a swej córce Tęczy zbudował obronną siedzibę zwaną Tęczyn. A co na to nauka i fakty? Chociaż na zamku nie były nigdy prowadzone badania archeologiczne, jego historia jest dość dobrze udokumentowana w źródłach pianych. Większość historyków jego fundację przypisuje Andrzejowi herbu Topór. Chociaż tak naprawdę na polecenie jego ojca Nawoja z Morawicy wojewody sandomierskiego i kasztelana krakowskiego już w 1319 roku zaczęto, pod budowę wsi, karczowanie lasu zwanego Tenczynem. To właśnie Nawój rozpoczął budowę ufortyfikowanej siedziby rodowej , którą Andrzej później dokończył.
foto:Artur Kowalczyk
Sama nazwa "castrum" w źródłach pisanych pojawia się dopiero w 1402 roku, jednak już wcześniej poświadczeni są burgrabiowie zarządzający obiektem. W dokumentach z 1404 roku odnajdujemy już informacje  o zamkowej kaplicy. Z pewnością pierwotny zamek wzniesiono na kulminacji wzgórza, jednak z powodu braku badań terenowych nikt nie jest w stanie potwierdzić tego w 100%. Nie wiemy tez czy już na początku miał pełny obwód murowany. Przypuszcza się, że  istniała już jedna z cylindrycznych wież, zwana Dorotką. Tak samo, nie do końca jasne, są dzieje kaplicy zamkowej. Przypuszcza się, że pierwotnie znajdowała się na piętrze wieży bramnej (Nawojowej). Dopiero później, od wschodu, dobudowano samodzielny budynek sakralny. Tenczyn był bardzo majestatycznym zamkiem. W końcu za siedzibę miał go jeden z najmożniejszych
foto:Piotr Chronowski
 i najbardziej wpływowych rodów w Polsce. Nazywany był nawet "drugim Wawelem". Musimy pamiętać o tym, ze zamek był również wielokrotnie przebudowywany i rozbudowywany. Najbardziej znamienne były przebudowy z 1570 roku kiedy to zamek zyskał renesansowy charakter.  To właśnie wtedy powstały nowe skrzydła czy arkadowe krużganki. Oraz kolejna z 1610 roku, kiedy to ostatni z rodu, Jan Tęczyński, przebudował zamek w nowoczesną, jak na tamte czasy, twierdze bastejową.
foto: Kinga Kijewska
Po śmierci Jana, Tenczyn przestał być siedzibą rodową. W 1639 roku Izabela Tęczyńska, córka Jana wniosła zamek oraz ogromny majątek ziemski w wianie Łukaszowi Opalińskiemu. Tenczyn stał się jedynie ośrodkiem administracyjnym dóbr i został oddany pieczy burgrabiów.
W 1655 roku zamek został opanowany przez Szwedów. Udało im się to podstępem, przyrzekając załodze wolność jeśli poddadzą twierdze bez walki. Zamek został poddany, jednak obietnica nie została zrealizowana. Cała załoga zamku została wymordowana, a jego mieszkańcy doszczętnie ograbieni. Dodatkowo Szwedzi splądrowali zamek w poszukiwaniu klejnotów koronnych, rzekomo w nim ukrytych. Oczywiście nic nie znaleźli, ale w odwecie opuszczając zamek spalili go. Niestety już nigdy później nie podniósł się całkowicie z ruiny. Kolejnymi właścicielami zamku byli Lubomirscy, ci częściowo go odbudowali, później Sieniawscy i Czartoryscy. W 1768 roku na zamku wybuchł  wielki pożar. Powstał on od uderzenia pioruna i doszczętnie zniszczył zamek. Rok później zamknięta została kaplica i zamek całkowicie opustoszał .W 1782 roku przeniesiono zamku do krypty kościoła w Tenczynku
foto: Dronequest (US photography)
szczątki ostatniego z Tęczyńskich - Jana. W latach 1816 - 1945 - właścicielami Teczyna byli Potoccy z Krzeszowic . W 2008 roku wydana została decyzja w sprawie unieważnienia decyzji o odebraniu zamku rodzinie Potockich w ramach reformy rolnej w 1944 r. Jednak jej wykonanie zostało wstrzymane. W lipcu 2016 roku  wyrokiem sądu utrzymano decyzję wojewody. Ruiny zamku zostały ponownie otwarte dla zwiedzających. Organizatorem ruchu turystycznego na zamku jest Fundacja Na Rzecz Rozwoju i Promocji Sztuki New Era Art - Fundacja Jana Potockiego.
Ale co właściwie dziś możemy zobaczyć? Skoro zamek został zniszczony, spalony i jeszcze dodatkowo zaniedbany w czasach powojennych wydawało by się, ze niewiele. A jednak nic bardziej mylnego. Chociaż, to fakt, jeszcze kilka, kilkanaście lat temu przypominał dziką, zarośniętą ruinie. Mogło by się wydawać, że już nie ma dla niego ratunku... A tym czasem... Dostał drugie życie. Wejście do zamku prowadzi przez barbakan i sień o długości 60 metrów., Sień jest przesklepiona i posiada otwory strzelnicze w ścianie zewnętrznej. Jest to prawdziwa perełka - jedyny przykład takiego wjazdu w Polsce. Po lewej stronie na początku sieni widać resztki wieży bramnej. Dalej możemy podziwiać 3 baszty średniowieczne, pozostałości budynków mieszkalnych i kaplicy. Najstarsza baszta od północy zwana jest Dorotką (XIV w.), od wschodu mamy Izabelę, a od południowego - wschodu basztę więzienną. Zachowały się też ruiny dwóch bastei - Grunwaldzkiej i Tęczyńskiej. Mamy wieżę bramną (Nawojową) prowadzącą do zamku górnego. oraz dwa skrzydła. Wschodnie, które niegdyś posiadało krużganki i mieściło sale reprezentacyjne (XVI w.). oraz drugie skrzydło - od północy.  Jest ono najstarszą częścią mieszkalną zamku (XIV w.).  Nie wszystkie zamkowe budynki dostępne są do zwiedzania. W wielu toczą się jeszcze prace remontowo/zabezpieczające. Jednak wszystko idzie w dobrym kierunku! W okresie letnim na zamku organizowane są bardzo ciekawe imprezy. Znajdziemy coś dla dzieci i cos dla starszych turystów. Są koncerty, nocne zwiedzanie czy nawet przedstawienia teatralne. Naprawdę świetnie można spędzić weekend.
Uwaga na zamku nie można płacić kartą. Oczywiście powód jest błahy. Jest problem z zasięgiem ;) Więc może kiedyś... 
Podsumowując - dla mnie Tenczyn to jeden z 5 najpiękniejszych zamków w Polsce! Pięknie zachowane ruiny, doskonale zarządzane. Widać, że dba o nie ktoś kto kocha to miejsce i chce dla niego jak najlepiej. Zamek zachowuje swój warowny klimat, bez wszechobecnego kiczu i plastiku. A w dzisiejszych czasach to rzadkość. Tak trzymać. Zdecydowanie trzeba go zobaczyć :) 

Rekonstrukcja zamku wg rysunków J. Gumowskiego, 1934 r.

Ciekawostki na temat zamku:
Nazwa jednej z baszt zamkowych "Dorotka", pochodzi podobno od faktu więzienia w niej aż do śmierci Doroty z Tenczyna za to, że "źle się prowadziła". Nie syta była kochanków i miłostek, samego nawet króla uwikłała w swe miłosne sidła. Bracia Doroty, zniesmaczeni jej zachowaniem osadzili ja więc na dożywocie w wieży zamku Tęczyńskiego.
Ruiny zamku były wielokrotnie wykorzystywane przez filmowców. Kręcono tu m.in. seriale: Czarne Chmury oraz Rycerze i Rabusie.
Las między wsiami Tenczynek i Zalas zwany jest Zwierzyńcem. Był on bowiem niegdyś ogrodzony i stanowił teren łowiecki panów na Tenczynie. Hodowano tu m.in. dziki, borsuki, daniele i jelenie. Do dzisiaj zachowała się ozdobna brama wjazdowa od stromy Krzeszowic w Rzeczkach.  Niegdyś brama miała zwieńczenie, na którym była Pilawa, herb Potockich.
O tym jak ważny był niegdyś zamek Tenczyn świadczy fakt, że po bitwie pod Grunwaldem najważniejszych jeńców krzyżackich trzymano właśnie w Tenczynie. Dlatego właśnie jedną z bastei zamkowych nazwano Grunwaldzką.
foto:Tomasz Trulka

Zamek Tenczyn na mapie kliknij: TU
Zamek Tenczyn na FB kliknij: TU


Zdjęcia we wpisie udostępnione zostały przez: Fundacja Na Rzecz Rozwoju i Promocji Sztuki New Era Art - Fundacja Jana Potockiego i pochodzą z funpage zamku.
Photography credits: Marian Lewicki, Andrzej et Piotr Bulicz

środa, 31 lipca 2019

Zamek Lenno - najstarszy świecki budynek na całym Śląsku!

No dobrze, przyszedł czas aby na tapetę wziąć niewielką, dolnośląską miejscowość jaką jest Wleń.  Miejscowość niepozorna, a skrywa w sobie tyle zabytków, że można by obdzielić nimi kilka innych miasteczek. Wleń ma Zamek Lenno,  Pałac Lenno, Pałac Książęcy, który powstał po przebudowie XII wiecznej wieży mieszkalnej, kościół pod wezwaniem. św. Mikołaja Biskupa z XIII wieku, zabytkowy ratusz, cmentarze czy w końcu kamieniczki. Dużo prawda? Zwłaszcza jak na miasto, które zamieszkuje ok 2000 osób!
No dobrze, na pierwszy ogień wezmę zatem Zamek Lenno. Później jeszcze powstanie artykuł o Pałacu Książęcym, a właściwie o wieży mieszkalnej, która tym pałacem się stała.
Ten zamek to mega ciekawy obiekt. Może nie jest  to jakaś imponującą ruina jak np Grodziec (TU) czy Ogrodzieniec (TU). Jest jednak jedna istotna informacja, która sprawia, że każdy wielbiciel zamków MUSI Wleń odwiedzić.  Co to takiego? Ano to, że jest to najstarszy, świecki budynek na Śląsku oraz jedno z najstarszych założeń zamkowych na terenie dzisiejszej Polski (ceglane zamki w Legnicy i Wrocławiu rozpoczęto budować później). Chociaż uwaga... W Morawicy właśnie odkryto mury dawnego zamku, datowane podobnie jak te we Wleniu.  Historia zamku, wraz z ilustracjami, jest pięknie opisana na jego stronie internetowej www.zameklenno.pl Ja postaram się opowiedzieć ją pokrótce tu.
Badania archeologiczne na Górze Zamkowej prowadzone są generalnie od końca lat 80 XX wieku.  Odkryto relikty osady otwartej datowanej na X wiek. Gród ten był otoczony wałem. Pewne  wydaje się, że szczyt Góry Zamkowej odgrywał w nim duże znaczenie. Dlaczego?  Oczywiście przez naturalne walory obronne skalistego wzgórza. Jego wschodnia krawędź
jest na długim odcinku stromym urwiskiem. A takie , warunkach wczesnośredniowiecznej techniki wojennej, nie wymagało  mocnego ufortyfikowania. Jedynie łagodniejszy, zachodni  stok wymagał takiej bariery.  No dobrze, gród grodem, ale co z zamkiem? Zgodnie z informacjami z zamkowej strony www , na szczycie góry zamkowej już około 1160 roku książę Bolesław Wysoki rozpoczął wznoszenie pierwszej murowanej budowli zamkowej, która obecnie określana jest jako „dom romański”.  Budynek został wtedy otoczony murem z kamienia. Warto nadmienić, ze mur nie był wtedy jaszcze spojony zaprawą wapienną, ale gliną. Jak się łatwo domyślić, zamek szybko został rozbudowany. W XIII wieku posiadał już kaplicę oraz sześcioboczny stołp. XIV wiek przyniósł warowni najpierw czworoboczna wieże mieszkalną, a później duży dom  zamkowy, kuchnię oraz kinderstube - czyli pra, pra babka naszej szkoły ;) XV wiek przyniósł zamkowi zamianę wieży sześciobocznej na cylindryczną. Ta pierwsza musiała zostać rozebrana - a jej pozostałości możemy zaobserwować nawet dziś. Prawdopodobnie wtedy umocniono również zamek średni. Ciekawa przebudowa zamku nastąpiła w XVI wieku. Wtedy to budynki znajdujące się przy zachodnim murze obwodowym zostały połączone w skrzydło zachodnie, które wyposażone zostało w piękne krużganki.                      A później... A później już nie było tak różowo :( Zamek został zniszczony w trakcie wojny trzydziestoletniej – w 1646 roku – i od tego czasu pozostaje w ruinie.  Całe szczęście jest ktoś, kto o ta ruinę w końcu dba. 
Na początku XIV wieku powstał kolejna wieża, tym razem mieszkalna, która jednocześnie chroniła wejście na zamek górny. To jednak nie był koniec rozbudowy, później kolejno powstały: duży średniowieczny dom
Podsumowując moje zwiedzanie zamku Lenno.  Ten obiekt trzeba zobaczyć.  Piękna ruina, cudowne miejsce, piękne widoki. Na dodatek przemili pracownicy, którzy z prawdziwą pasja oprowadzają po obiekcie i opowiadają historię zamku. Zdecydowanie polecam!

Strona zamku Lenno we Wleniu kliknij: TU
Zamek Lenno na FB kliknij: TU
zamek Lenno na mapie kliknij: TU